Powstanie polska gwardia narodowa - zapowiada "Polska". Od 2012 roku Narodowe Siły Rezerwowe będą realnym wsparciem zawodowej armii. Oprą się na ochotnikach. Wojsko będzie potrzebowało ich aż 30 tysięcy.
Trzon nowego korpusu polskiej armii będą stanowić byli wojskowi, którzy odeszli ze służby. Dla nich przewidziane są kontrakty. Jest tylko jeden warunek: szeregowi służą do 35. roku życia, a podoficerowie i oficerowie do 45 lat.
Armia oczekuje od nich gotowości nie tylko na wypadek wojny czy ataku terrorystycznego, ale także w przypadku klęsk żywiołowych: powodzi, huraganów, pożarów. To byłyby wojska rezerwowe, które uzupełniałyby główne siły polskiej armii - mówi doradca szefa MON prof. Stanisław Koziej.
W czasie pokoju i braku zagrożenia członkowie NSR będą prowadzili normalne, cywilne życie. O służbie przypomni im mundur w szafie (broń zostanie w koszarowym magazynie) oraz wezwanie na ćwiczenia. Zabawa w wojsko na poligonie nie potrwa jednak dłużej niż 40 dni w roku. W tym czasie pracodawcy będą musieli udzielić rezerwistom urlopu. W ramach zadośćuczynienia wojsko zamierza płacić firmom odszkodowania. Ile? Jedna z propozycji mówi o 10 proc. najniższego wynagrodzenia miesięcznie.
Co zaoferuje wojsko przyszłym rezerwistom? Członkowie tej formacji mieliby dostawać pieniądze za gotowość do służby. Za każdy miesiąc 15 proc. uposażenia wojskowych służących w regularnej armii. A to oznacza, że szeregowy rezerwista otrzymywałby miesięcznie ok. 300 zł. Oficer - więcej, np. porucznik 500 zł. Wojsko płaciłoby ponadto ekstrapieniądze za udział w ćwiczeniach, w zależności od zarobku w miejscu pracy.