"Wydawało mi się, że mając 43 lata, wszystko w życiu już zrobiłam. Ale tamten okres naprawdę wywołał rewolucję w moim życiu. Z matki Polki poczułam się po prostu kobietą" - mówi Anna Kalata, gość podcastu „Co u nich słychać?” w Radiu RMF24. Kuba Śliwiński zaprosił do rozmowy byłą minister pracy i polityki społecznej w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, a następnie w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Była polityk aktualnie spełnia się jako aktorka, prepperka, pisarka, a przed wszystkim aktywna emerytka. Dlaczego zniknęła z polityki i zakochała się w Indiach?
W rozmowie z Kubą Śliwińskim była minister opowiedziała między innymi o swojej podróży w głąb siebie, dzięki podróży do Indii, którą odbyła jeszcze za czasów pełnienia swojej funkcji publicznej.
Jak sama mówi, tuż po wylądowaniu, poczuła magię tego miejsca oraz życzliwość ludzi.
Tam wszyscy się do siebie uśmiechają. Wszyscy chcą sobie pomagać. To jest zupełnie inny świat, egzotyczny dla nas. Dla mnie to było coś niesamowitego - opowiada.
Tak jakbym odnalazła brakującą cząstkę mojej własnej duszy. Bardzo dobrze poczułam się w tym klimacie, z tymi ludźmi. Z uśmiechniętym społeczeństwem, z tą różnorodnością wyznań, kultur - tłumaczy Anna Kalata.
Warto posłuchać swojej głębi, swojego wnętrza, żeby móc coś zmienić w swoim życiu. Wydawało mi się, że mając 43 lata, wszystko w życiu już zrobiłam. Ale tamten okres naprawdę wywołał rewolucję w moim życiu. Poczułam się z takiej matki Polki po prostu kobietą - wyjaśnia była minister.
Jak tłumaczy Anna Kalata, polityka według niej ma tworzyć dobre rozwiązania dla społeczeństwa.
Ja miałam dosyć odpowiedzialny resort - Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej - który tak naprawdę dotykał życia każdego obywatela Polski i wiele było do zrobienia - przypomina.
Niestety nie mogłam już tego realizować, więc to był po części żal. Ale z drugiej strony ta końcówka mojego bycia w ministerstwie, ten wylot do Indii, nakreślił nowy rozdział w moim życiu - przyznaje Kalata.
Każdy minister przyjmujący zaproszenie do danego kraju, powinien zapoznać się z jego historią oraz bieżącą sytuacją społeczną i gospodarczą.
Podczas tej wizyty dowiedziałam się, że mamy bardzo zaniedbane stosunki dyplomatyczne i gospodarcze z Indiami. Kiedy już byłam wolna, pomyślałam, że może to jest obszar, który powinnam starać się wypełnić - opowiada była minister. Efektem tego było powstanie Polsko-Indyjskiej Izby Gospodarczej.
Indie mnie bardzo fascynowały, przebywałam tam parę miesięcy, brałam udział w licznych konferencjach, targach, również filmowych - mówi Kalata, dodając, że to właśnie tam poznała bollywoodzkiego dyrektora, który zaproponował jej udział w jednej z produkcji filmowych.
Na pytanie Kuby Śliwińskiego, jak wyglądał plan filmowy, odpowiada: Kolory, kolory, jeszcze raz kolory i uśmiechnięci ludzie.
To było dla mnie niesamowite przeżycie. Wtopienie się, poczucie tej atmosfery. Coś fantastycznego - opisuje Kalata.
Całe miasteczko Bollywood liczy prawie 100 hektarów, co umożliwia kręcenie wielu produkcji jednocześnie. Przekłada się to na stworzenie ponad 1 000 produkcji rocznie. Często są to niskobudżetowe produkcje, często tylko w języku hindi. Ale Hindusi kochają Bollywood i kochają wszystkie swoje produkcje - dodaje gość Kuby Śliwińskiego.
Gospodarz rozmowy określił Annę Kalatę prepperką - osobą, która planuje, zarządza i tworzy różnego rodzaju scenariusze działań w razie wystąpienia niebezpiecznej sytuacji.
Po części jest to nawyk wyniesiony z domu, ale z drugiej strony jest to również zabezpieczenie siebie i swojej rodziny na przyszłość - tłumaczy była minister, powołując się na poczucie większego bezpieczeństwa w coraz to trudniejszych czasach.
Taki nawyk preppersowski może również pomóc, kiedy nagle zostaniemy bez pracy, zachorujemy i nie będziemy mogli wyjść do sklepu - dodaje Kalata, przypominając czasy pandemii, kiedy to każdy był zmuszony pozostać w swoim domu.
Zrozumiałam, że trzeba mieć zabezpieczenie we własnym domu związane nie tylko z jedzeniem, ale także lekami czy nawet gotówką, którą powinniśmy mieć w kieszeni - opowiada.
Nie jestem aktywna w polityce, niemniej śledzę to, co się dzieje - mówi była minister.
Przypomina również, w jak trudnych czasach obecnie żyjemy, także pod kątem medialnym.
Nie wiemy, co jest prawdą, a co fałszem. Żebyśmy mogli jako obywatele wyrobić sobie zdanie na temat, który nas interesuje, (...) powinniśmy mieć dostęp do rzetelnej informacji. Więc ja śledzę różne media, żeby po prostu wiedzieć, co się dzieje - wyjaśnia.
Nie umiem odnaleźć się w dzisiejszym świecie politycznym. Moje wewnętrzne przekonanie jest trochę utopijne. Chciałabym widzieć kraj powszechnej szczęśliwości, co jak widzimy jest bardzo trudne do realizacji - przyznaje Anna Kalata.
Opracowanie: Julia Domagała