"Podmuchu żadnego nie poczułem, ale wystrzał był. Rzeczywiście był huk. Wszyscy go poczuliśmy" - tak o piątkowym incydencie na drodze mówi naszemu reporterowi Marcinowi Buczkowi prezydent Andrzej Duda. W limuzynie, którą prezydent podróżował autostradą A4 - pękła opona.
Marcin Buczek: Co pan wtedy zrobił, co pan pomyślał, kiedy usłyszał pan huk?
Prezydent Andrzej Duda: Siedziałem, więc nic nie zrobiłem. Czekałem spokojnie, co się dalej wydarzy. Na szczęście nic poważnego w sensie zdrowotnym się nie wydarzyło - ani dla mnie, ani dla pasażerów samochodu, także wszystko jest pod tym względem zdrowotnym w porządku, zostało to sprawdzone. Także mogę wszystkich uspokoić, jeżeli ktoś się niepokoił - żadnych szkód na ciele absolutnie nikt nie odniósł.
Strach, zdziwienie, zaskoczenie?
No na pewno zaskoczenie. Wie pan, taka rzecz nie powinna się zdarzyć i mam nadzieję, że zostanie dobrze zbadane przez ekspertów, żeby dojść przyczyny, dlaczego tak się stało, bo jest chyba dla wszystkich oczywiste, że coś takiego nie powinno się zdarzyć.
Co się mogło stać, pan ma jakieś przypuszczenia?
Zawsze będą krążyły najprzeróżniejsze teorie. Życie ma to do siebie, że ludzie mają różne pomysły, domysły, fantazje. Ja oczekuję, aż eksperci sprawdzą, co było przyczyną tego rozsypania się opony, bo można to tak nazwać. Rzeczywiście opona się po prostu rozpadła i tyle.
Od naszego internauty, pana Tomasza, dostaliśmy nagranie wideo, na którym widać prezydencką kolumnę stojącą na A4.
Przesyłając nam film, pan Tomasz nie wiedział jeszcze, że chodzi o incydent z udziałem prezydenta. W wiadomości opisał to, czego był świadkiem, dodając: "Chyba jakiś polityk".
(mal)