Nie ma ekonomicznego powodu dla budowy gazociągu Nord Stream 2 – oświadczył w Monachium prezydent Andrzej Duda. Podkreślał, że partnerstwo w Unii Europejskiej oznacza dla niego wzajemny szacunek dla interesów krajów. „Dlaczego Niemcy chcą budować kolejną inwestycję wbrew interesom Polski i innych krajów?” – pytał.
Polski prezydent podczas tzw. debaty prezydenckiej w ramach 52. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa podkreślił, że Polska była przeciwko budowie pierwszego gazociągu Nord Stream, jednak ten sprzeciw pozostał bez odzewu. Teraz słyszymy, że to tylko problem prywatnego biznesu - mówił Andrzej Duda.
W ocenie prezydenta kwestia budowy gazociągu Nord Stream 2 jest problemem politycznym, a nie ekonomicznym. Zaznaczył, że nie ma ekonomicznego powodu, dla którego ta inwestycja powinna być realizowana. Zwrócił też uwagę, że istnieją już połączenia gazowe między Rosją i Europą.
Pytany o priorytety, prezydent Andrzej Duda podkreślał, że najważniejsze dla Polski jest obecnie wzmacnianie NATO i wschodniej flanki Sojuszu. Zwłaszcza - jak mówił prezydent - gdy widzimy sytuację na Ukrainie i słyszymy od rosyjskich polityków słowa takie jak dzisiaj. Nawiązał do wypowiedzi premiera Rosji Dmitrija Miedwiediewa, który w swoim wystąpieniu obarczył Zachód odpowiedzialnością za nową zimną wojnę pomiędzy jego krajem a Zachodem. Premier Rosji przypomniał wystąpienie z 2007 roku w Monachium prezydenta Władimira Putina. Jak powiedział, Putin ostrzegał wówczas przed negatywnymi skutkami "ideologicznych stereotypów i podwójnej moralności Zachodu".
Prezydent był pytany, jak postrzega przywództwo w Unii Europejskiej m.in. Niemiec oraz, co jego zdaniem powinno zostać zmienione w tym obszarze. Duda podkreślił, że partnerstwo w Unii Europejskiej oznacza dla niego wzajemny szacunek dla interesów krajów.
(mn)