Słowa, że Polska, czy jakiekolwiek inne kraje poza nazistowskimi Niemcami, były odpowiedzialne za Holokaust, są błędem, to jest szkodliwe i obraźliwe - podkreślił ambasador USA w Polsce Stephen Mull, odnosząc się do wypowiedzi dyrektora FBI Jamesa Comeya. Dyplomata po godz. 16 stawił się w MSZ. Jak przekazał rzecznik resortu, Mull otrzymać miał "notę z protestem i wezwanie do przeprosin".
Mull poinformował po spotkaniu w MSZ, że rozmawiał z wiceszefem resortu spraw zagranicznych ds. bezpieczeństwa i polityki amerykańskiej, Leszkiem Soczewicą. Jak mówił, jego rozmówca wyraził niepokój rządu polskiego w związku z wypowiedzią dyrektora FBI. Zapewniłem go, że to nie jest stanowisko Stanów Zjednoczonych, że Polska była w jakikolwiek sposób odpowiedzialna za Holokaust. To jest tylko i wyłącznie odpowiedzialność nazistowskich Niemców - podkreślił.
Ambasador przyznał, że "teraz ma przed sobą wiele pracy, aby naprawić tę sytuację". Poinformował również, że jest w kontakcie z biurem FBI.
Jakiekolwiek sugestie, że Polska, czy jakiekolwiek inne kraje, poza nazistowskimi Niemcami, były odpowiedzialne za Holokaust, jest błędem, jest szkodliwe, jest obraźliwe - mówił wcześniej dziennikarzom Mull, który wziął udział w uroczystych obchodach 72. rocznicy Powstania w Getcie warszawskim.
Jak dodał, dyrektor James Comey "na pewno nie zamierzał sugerować, że Polska w jakimś sensie była odpowiedzialna" za Holokaust.
Jego zdaniem, Comey nie chciał umniejszyć bardzo odważnego wkładu Polaków w walkę o ochronę Żydów przed Holokaustem. W tym kontekście wymienił m.in. Jana Karskiego.
Mull ocenił, że "szersze przesłanie Comeya było takie, że na świecie było wielu ludzi, którzy pomogli zbrodniarzom nazistowskim, albo że byli ludzie, którzy niedostatecznie reagowali" na tę zbrodnię - także w Stanach Zjednoczonych. On chciał wyrazić, żebyśmy na przyszłość postanowili wszyscy razem, że gdyby pojawił się znak nowego Holokaustu, musimy bardzo dzielnie i odważnie przeciwdziałać temu - podkreślił ambasador. On nie tak to wyraził, jak to powinno być wyrażone, ale naprawdę taki był jego cel - zadeklarował Mull.
Nie uważamy, Stany Zjednoczone, że Polska była odpowiedzialna za tych zbrodniarzy - podkreślił ambasador. Zastrzegł, że wypowiedź Comeya nie jest stanowiskiem rządu Stanów Zjednoczonych.
Mull poinformował, że kontaktował się z biurem FBI w sobotę wieczorem. Wyraził nadzieję, że - może w poniedziałek - będzie bezpośrednie oświadczenie z biura.
Rzecznik polskiego MSZ Marcin Wojciechowski poinformował z kolei, że ambasador Mull został wezwany do MSZ w związku z wypowiedzią dyrektora FBI Jamesa Comeya. Otrzyma notę z protestem i wezwanie do przeprosin - podkreślił. Po godz. 16 ambasador stawił się w resorcie.
Dyrektor FBI James Comey wygłosił 15 kwietnia przemówienie w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie, następnie przedrukowane w dzienniku "Washington Post" z okazji Dnia Pamięci o Holokauście. Comey mówił w nim, że Holokaust był "najbardziej znaczącym wydarzeniem w historii ludzkości" i zapowiedział, że każdy nowy funkcjonariusz FBI będzie miał obowiązek odwiedzić Muzeum, by zobaczyć, że "dobrzy ludzie pomagali mordować miliony", podporządkowując się ideologii nazistów.
Za chorymi i złymi ludźmi, sprawcami Holokaustu, szli także ludzie, którzy kochali swoje rodziny, nosili zupę choremu sąsiadowi, chodzili do kościoła i wspierali cele charytatywne. Dobrzy ludzie pomogli zabić miliony - powiedział szef FBI. Tłumaczył, że najbardziej przerażającą lekcją Holokaustu jest to, iż pokazał on, że ludzie są w stanie zrezygnować z indywidualnej moralności i przekonać się do prawie wszystkiego, poddając się władzy grupy.
W ich mniemaniu mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier i wielu, wielu innych miejsc nie zrobili czegoś złego. Przekonali siebie do tego, że uczynili to, co było słuszne, to, co musieli zrobić - dodał Comey.
(abs)