Moskiewska giełda wstrzymała na godzinę wszystkie transakcje, po tym jak jej indeks spadł w ciągu zaledwie półtorej godziny o ponad 13%. Spadek wywołała utrata wartości akcji jednego z największych rosyjskich przedsiębiorstw - koncernu Jukos.
Ceny akcji Jukosu poszły w dół po aresztowaniu w miniony weekend prezesa koncernu Michaiła Chodorkowskiego, któremu prokuratura zarzuca przestępstwa prywatyzacyjne i niepłacenie podatków.
Moskiewska Międzybankowa Giełda Walutowa wstrzymała o 10:37 na godzinę obrót wszystkimi akcjami, gdy jej wskaźnik spadł o 13,1 proc. Pół godziny później taką decyzję - wyłącznie w odniesieniu do akcji Jukosu - podjęła giełda RTS.
Już wcześniej analitycy prognozowali, że aresztowanie Chodorkowskiego, 40-letniego oligarchy o majątku wycenianym na 8-11 mld dolarów, wpłynie negatywnie na klimat inwestycyjny wokół Rosji i spowoduje drastyczny spadek akcji Jukosu.
Jukos uchodził dotychczas za jedno z najbardziej przejrzystych i odpowiadających zachodnim standardom przedsiębiorstw. Zwracano uwagę na jego zachodni po części management i liczne kontakty biznesowe z największymi firmami naftowymi świata.
Wielu obserwatorów uznało sobotni krok prokuratury za cios wymierzony przez część ekipy Kremla w zbyt niezależnego politycznie Chodorkowskiego. Wśród analityków giełdowych panowała opinia, że akcje Jukosu w pierwszych dniach gwałtownie spadną.
Eksperci giełdowi nie chcą jednak wypowiadać się na temat długoterminowych konsekwencji aresztowania magnata naftowego, uzależniając je od dalszych posunięć władz w tym prezydenta Władimira Putina.
Sytuacja jest tak napięta, że Putin zaapelował rano o spokój. Odmówił jednak rozmów na temat Jukosu i aresztowania Chodorkowskiego z przedstawicielami biznesu i partii politycznych.
15:45