Piątek to kolejny dzień, w którym grupa osób koczuje po białoruskiej stronie przy granicy z Polską w pobliżu miejscowości Usnarz Górny. To uchodźcy z Afganistanu. Rozstawili już kilka namiotów, mają nowe maseczki. Wciąż pilnują ich funkcjonariusze dwóch państw - Białorusi i Polski. Reporterka RMF FM Magdalena Grajnert donosi, że wszyscy złożyli wnioski do polskich władz o objęcie ich ochroną międzynarodową.
Usnarz Górny to niewielka wioska leżąca za Krynkami, tuż przy granicy z Białorusią. Przy przydrożnym krzyżu stojącym na początku wsi kończy się zasięg polskich sieci komórkowych i asfalt. Zaczyna się szutrowa droga, która następnie przechodzi w nawierzchnię z "kocich łbów".
W grupie koczujących tam już piąty dzień Afgańczyków jest kilkunastu młodych mężczyzn i kilka kobiet.
Obstawieni są paczkami, torbami i pakunkami. Mają kilka rozstawionych namiotów.
Uchodźcy są między dwoma szczelnie ustawionymi kordonami wojska i pograniczników.
Odwrót na Białoruś blokują im tamtejsze służby. Niektórzy z mundurowych mają kaski na głowach, kamizelki, wyposażeni są w pałki. Inni uzbrojeni są w pistolety maszynowe. Stoją w milczeniu.
Przejście na stronę polską zagradzają im żołnierze i funkcjonariusze Straży Granicznej. Wojskowi w hełmach na głowach, kamizelkach taktycznych. Niektórzy są uzbrojeni w pistolety maszynowe. Polscy pogranicznicy mają na wyposażeniu broń krótką.
"Grupa osób, która koczuje od kilku dni w pobliży granicy, znajduje się po stronie białoruskiej" - podkreślała ppor. Anna Michalska w Rozmowie w samo południe w RMF FM.
Rzeczniczka Straży Granicznej mówiła, że jako formacja są przygotowani na każdy scenariusz. "Zakładamy wszelkie czarne scenariusze, nie tylko te optymistyczne. Dlatego też miejsca w ośrodkach dla uchodźców są na bieżąco zabezpieczane" - uściśliła.
Z kolei wiceszef MSZ Paweł Jabłoński stwierdził, że Afgańczycy, którzy utknęli na granicy, to "migracja ekonomiczna", a Polska nie może wpuścić do kraju osób bez dokumentów.
Jednak po południu dotarła do nas informacja, że wszyscy uchodźcy, koczujący w Usnarzu Górnym, złożyli wnioski do polskich władz o objęcie ich ochroną międzynarodową.
Do miejscowości Usnarz Górny udała się grupa adwokatów z Warszawy, którzy dostali pełnomocnictwa do reprezentacji 32 osób. Wyczytali oni ich nazwiska, a te osoby wstawały i głośno oraz wyraźnie wobec Straży Granicznej oświadczały w języku angielskim, że domagają się pomocy międzynarodowej w Polsce.
Zobacz to na filmie: