Jakub Osajda przestał pełnić funkcję dyrektora Biura Prawnego i Zarządzenia Zgodnością MSZ. Nowym dyrektorem został jego zastępca, Paweł Majewski - dowiedział się reporter RMF FM. Z naszych ustaleń wynika, że to na razie wszystkie konsekwencje ujawnionej przez media afery wizowej w resorcie dyplomacji.
Dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada dowiedział się, że na razie nie podjęto żadnych działań ani w kwestii kontroli w departamencie konsularnym, ani w kwestii zerwania współpracy z firmami, które na zasadach outsourcingu przyjmują wnioski wizowe.
Żyjemy w zawieszeniu, trwa wyczekiwanie, powodem z pewnością są zbliżające się wybory - usłyszał nasz reporter od jednego z urzędników, który dodał, że te sprawy szef MSZ powierzył swym podwładnym, bo sam do soboty jest w USA.
Inny z dyplomatów tłumaczy, że brak działań w sprawie firm wizowych zawsze będzie można argumentować zapisami umów, w których są terminy do ich wypowiadania.
W tej sytuacji jedynymi urzędnikami, którzy ponieśli konsekwencje wizowej afery, są właśnie były już dyrektor Osajda oraz wciąż przebywający w szpitalu były wiceminister Piotr Wawrzyk.
W piątek RMF FM poinformowało, że były wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk został znaleziony w swoim mieszkaniu w Warszawie. Karetka zawiozła go do szpitala przy ul. Nowowiejskiej w stanie zagrażającym życiu.
Z naszych informacji wynika, że kiedy ratownicy pojawili się w domu polityka, ten siedział na krześle i miał rany na rękach. Wiele wskazuje na to, że próbował popełnić samobójstwo, o czym może świadczyć między innymi pozostawiony list pożegnalny.
Nasi dziennikarze ustalili, że Wawrzyk miał w nim napisać, iż "nie zrobił nic złego, starał się pomagać ludziom bez względu na barwy polityczne i zapłacił za to najwyższą cenę".
"Gazeta Wyborcza" napisała, że Piotr Wawrzyk, odpowiedzialny wówczas MSZ za sprawy konsularne i wizowe, okazał się autorem projektu rozporządzenia w sprawie ułatwień wizowych dla robotników tymczasowych z około 20 krajów, w tym krajów islamskich. Według gazety zakładało ono możliwość zatrudnienia w Polsce do 400 tys. pracowników. Dziennik napisał, że "z nieoficjalnych informacji wyłania się jednak obraz afery korupcyjnej, która umożliwiała napływ do Europy dziesiątków tysięcy imigrantów za pośrednictwem międzynarodowych firm rekruterskich".
Kilka dni później portal Onet podał, że "ściągani przez ekipę Wawrzyka Hindusi udawali ekipy filmowe z Bollywood", a za przerzucenie do Ameryki każdy płacił 25-40 tys. dol. Według portalu jedna z grup przyjechała do Polski po naciskach wiceministra, a potem udała się do Meksyku, skąd próbowała się przedostać do USA, po czym amerykańskie służby ostrzegły polskie władze o stworzonym w ten sposób kanale przerzutowym nielegalnych imigrantów.
O aferę wizową w sobotę był pytany minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który był Gościem Krzysztofa Ziemca w RMF FM. Mówiąc o aferze, Ziobro stwierdził, że to "proceder o mikroskali w stosunku do tego, co opowiadają bajkopisarze z Platformy Obywatelskiej" i że "afera została wykryta przez polskie służby, żadne zagraniczne, przez Centralne Biuro Antykorupcyjne".
Tego samego dnia prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił w Toruniu: Nie ma afery, to nawet nie jest aferka. Powtarzam: to kłamstwo, bezczelne kłamstwo - dodał.
Afera wizowa nie wpłynie negatywnie na notowania Prawa i Sprawiedliwości - tak twierdzi niemal 40 proc. badanych w sondażach United Surveys dla RMF FM i "Dziennika Gazety Prawnej" oraz IBRiS dla RMF FM i "Rzeczpospolitej". Oba badania pokazują, że ponad 20 proc. respondentów w ogóle nie słyszało o tej sprawie.
37,7 proc. respondentów stwierdziło, że afera wizowa nie wpłynie na notowania partii Jarosława Kaczyńskiego. 30,4 proc. jest z kolei zdania, że je osłabi. Nikt nie wybrał odpowiedzi, że PiS zyska dzięki tej sprawie. 7,7 proc. badanych nie umiało wskazać jednoznacznej odpowiedzi.
Bardzo podobne pytanie padło w sondażu IBRiS dla RMF FM i "Rzeczpospolitej". Brzmiało ono: "Czy Pana/i zdaniem tzw. afera wizowa zaszkodzi PiS w wyborach?".
21,3 proc. badanych stwierdziło, że w ogóle nie słyszało o tej aferze. 10,8 proc. wybrało odpowiedź, że zdecydowanie zaszkodzi ona partii Jarosława Kaczyńskiego, a 20,2 proc. - że raczej zaszkodzi.
23,6 proc. respondentów stwierdziło, że afera raczej nie zaszkodzi PiS-owi, a 16,1 proc. - że zdecydowanie nie zaszkodzi. 7,9 proc. nie umiało udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie.