Krakowski Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej wszczął śledztwo w sprawie gróźb wobec biznesmena Marka K., jednego z głównych świadków w słynnej aferze podkarpackiej – podała piątkowa "Rzeczpospolita", powołując się na nieoficjalne ustalenia.
Liczę na to, że ten wyspecjalizowany wydział prokuratury rzetelnie zbada działania wciąż aktywnych ludzi z układu podkarpackiego, którzy chcą mnie zastraszyć i podważyć moją wiarygodność - powiedział gazecie Marek K. Zapewnił, że nie przestanie rozpracowywać mafijnych układów w regionie.
Gazeta podaje, że groźby wobec biznesmena były kierowane latem tego roku, wkrótce po tajemniczej śmierci boksera Dawida Kosteckiego (to Marek. K. namówił go do zeznań przeciwko podkarpackim sutenerom). Chodzi o braci Jewgienija i Aleksieja R., którzy przez kilkanaście lat zajmowali się seksbiznesem, prowadząc agencje towarzyskie.
"Rz" informuje, że w 2016 r. sutenerów i ochraniających ich policjantów rzeszowskiego CBŚ zatrzymano. Bracia K. zostali skazani (dostali niskie wyroki). Ale policjanci - w tym Daniel Ś. (dziś były funkcjonariusz), z niewiadomych powodów dotąd nie stanęli przed sądem.
Śledztwo w sprawie "układu podkarpackiego" prowadzi małopolski wydział Prokuratury Krajowej - ten sam, który teraz poważnie potraktował groźby wobec Marka K., uznał go za pokrzywdzonego i bada, kto chciał mu "zamknąć usta". Według informacji "Rz" śledczy badają, czy ludzie z tych kręgów stali za groźbami wobec biznesmena.