Jan Paweł II od zawsze kojarzy się nam z Wadowicami, Rzymem i placem św. Piotra. Jednak w czasie jego 85-letniego życia miało miejsce wiele niespodziewanych i nietypowych wydarzeń. Założymy się, że nie wiedziałeś o wszystkich. Dziś przypada setna rocznica urodzin Karola Wojtyły.
Mama Karola Wojtyły zmarła przedwcześnie 13 kwietnia 1929 roku, kiedy ten miał 9 lat. Jego ojciec był tak wstrząśnięty jej śmiercią, że nie był w stanie powiedzieć o tym swojemu synowi. Tę tragiczną wiadomość młodemu Karolowi przekazała jego nauczycielka. Ojciec do tego stopnia przeżył śmierć żony, że po jej śmierci przeprowadził się do innego pokoju i nie korzystał z ich sypialni.
Po śmierci matki młody Karol razem z ojcem często jadał obiady w jadłodajni u państwa Banasiów, którzy mieszkali niedaleko jego domu. Ich syn był też kolegą młodego Wojtyły ze szkoły.
Do tej samej jadłodajni przychodził też policjant, który często zostawiał tam swój rewolwer. Pewnego razu podczas zabawy chłopiec chwycił za broń, wymierzył w kierunku młodego Karola i krzyknął: "Ręce do góry". Rewolwer przypadkowo wypalił i kula minęła głowę młodego chłopca o kilka centymetrów.
W młodości papież często jeździł na nartach, ale też skakał. Jego koledzy wspominali, że w latach 30. razem z młodym Wojtyłą wybudowali skocznię narciarską. Belkę zrobili ze starych elementów torów kolejowych.
Inni wspominali, że papież próbował też swoich sił na większym obiekcie. W okolicy Wadowic na Łysej Górze była większa skocznia narciarska. Jako papież, w rozmowie z sekretarzem Stanisławem Dziwiszem Jan Paweł II wspominał, że jego rekord życiowy na tym obiekcie wynosił 20 metrów.
Karol Wojtyła w wieku 24 lat, 28 lutego 1944 roku był bliski śmierci. Wracając na rowerze z pracy został potrącony przez niemiecką ciężarówkę wojskową. Uderzył głową o krawężnik i stracił przytomność.
Wypadek z tramwaju widziała Jóżefa Florek, która udzieliła pierwszej pomocy rannemu. Na pomoc młodemu Wojtyle ruszyli też niemieccy żołnierze, którzy zawieźli go do szpitala przy ulicy Kopernika. Tam lekarze stwierdzili wstrząśnienie mózgu. Wojtyła wyszedł ze szpitala po 9 dniach.
Jako ksiądz Wojtyła dużo czasu poświęcał młodzieży. Wiele razy zabierał swoich studentów na wycieczki górskie, czy na spływy kajakiem. Podczas jednego z nich, w lipcu 1958 roku dowiedział się, że został biskupem.
Był wtedy razem z młodzieżą na rzece Łynie w województwie warmińsko-mazurskim. 4 lipca dowiedział się o nominacji biskupiej i musiał natychmiast wracać do Krakowa.
Profesor Adam Vetulani z Uniwersytetu Jagiellońskiego tak wspomina tamten czas: "Do furty domu sióstr zakonnych zapukał pod wieczór nieznany człowiek ubrany po księżemu, więc ksiądz. - Czy mógłbym wejść do waszej kaplicy, żeby się pomodlić. Wprowadzono go do kaplicy i zostawiono samego. Gdy przez dłuższy czas nie wychodził, zajrzano do kaplicy. Leżał krzyżem na podłodze. Siostra cofnęła się z lękiem pełnym szacunku: - Pewnie ma ważną sprawę. Może pokutnik. Po jakimś czasie siostra znów zajrzała do kaplicy. Ksiądz leżał wciąż krzyżem. A pora była już późna. Siostra podeszła do modlącego się i zapytała nieśmiało. - Może by ksiądz był łaskaw przyjść na kolację? Nieznany człowiek odezwał się: "Mam pociąg do Krakowa dopiero po północy. Pozwólcie mi tu pobyć. Mam dużo do pomówienia z Panem Bogiem. Nie przeszkadzajcie mi..." - mówił Wojtyła.
Ta historia przez wiele lat funkcjonowała jako anegdota w najbliższej rodzinie papieża. Opowiadał ją sam Karol Wojtyła. Mówił, że w tej samej godzinie został papieżem, w której przyszedł na świat. Stało się to po godzinie 17:00. Urodziłem się o tej samej godzinie, o której 58 lat później zostałem wybrany na papieża - mówił papież.
W pierwszą zagraniczną podróż Jan Paweł II pojechał do Meksyku. Był to czas rządów junty wojskowej i prześladowań katolików. Dlatego papież nie pojechał do tego kraju oficjalnie jako głowa państwa watykańskiego, ale jako turysta.
Na lotnisku przywitał go ówczesny prezydent kraju Lopez Portillo i zwrócił się do niego słowami: "Dzień dobry panu". Jako że papież przyjechał w stroju duchownym, to władze Meksyku potraktowały to jako zniewagę. Przez to meksykański episkopat musiał zapłacić 250 pesos kary (około 500 dolarów).