Policyjny pościg za piratem drogowym, strzały w opony, a w środku ściganego samochodu trójka małych dzieci. To sceny z okolic Malborka na Pomorzu. 34-letni kierowca, który uciekał, był poszukiwany. Został przesłuchany i usłyszał dwa zarzuty.
Funkcjonariusze ruszyli w pościg za mężczyzną, który nie zatrzymał się do kontroli i próbował potrącić policjantów, a w terenie zabudowanym przekroczył prędkość o 57 km/h.
Mężczyzna uciekał przez kilka kilometrów. Policjanci użyli broni palnej. Nie podają, ile dokładnie strzałów padło, ale trafiona została opona samochodu. Wtedy mężczyzna porzucił swój pojazd i uciekł w pole kukurydzy.
Okazało się, że w aucie są dwie kobiety i trójka dzieci - roczne, trzyletnie i czteroletnie. Jedno z nich było dzieckiem kierowcy. Policja zapewnia, że funkcjonariusze ruszając w pościg i decydując się na oddanie strzałów nie wiedzieli o tym, kto jest w środku.
Okazało się, że 34-letni kierowca był poszukiwany. Nie miał też uprawnień do prowadzenia samochodu.
Mężczyzna został przesłuchany. Usłyszał zarzuty dot. dwóch przestępstw.
Jedno z nich to czyn z art. 223 p. 1 kk, tj. czynna napaść na funkcjonariusza policji, a drugi to przestępstwo z art. 178b w zbiegu z art. 160 p.1 kk czyli niezatrzymania się do kontroli drogowej oraz narażenia pasażerów, których przewoził kierowanym przez siebie samochodem na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - poinformował prok. Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Wobec 34-latka zastosowano środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji, zakaz opuszczania kraju, oraz poręczenie majątkowe w wysokości 5 tys. złotych. Został zobowiązany do stawiania się we właściwym komisariacie lub komendzie policji trzy razy w tygodniu.