27 grudnia minęło dokładnie 10 lat od wybuchu tak zwanej afery Rywina, która przemeblowała polską scenę polityczną. Dzień po świętach Bożego Narodzenia 2002 roku "Gazeta Wyborcza" opublikowała tekst "Ustawa za łapówkę, czyli przychodzi Rywin do Michnika". Przyznała w nim, że znany producent filmowy zaoferował wydawcy dziennika korzystne zapisy ustawy medialnej w zamian za łapówkę. Miała ona wynieść 17,5 miliona dolarów...
Lew Rywin miał być wysłannikiem legendarnej już grupy trzymającej władzę, która za łapówkę była gotowa przeforsować odpowiednie zapisy ustawy medialnej. I przed sejmową komisją śledczą, i w sądzie Rywin jednak milczał jak zaklęty i nie wyjawił, kto kazał mu iść do Adama Michnika z korupcyjną propozycją. Pierwotnie powoływał się na ówczesnego premiera Leszka Millera, ale odwołał wszystko, gdy doszło do bezpośredniej konfrontacji.
Gdy ruszyły prace komisji śledczej badającej aferę, dowiedzieliśmy się, jak stanowi się w Polsce prawo i jak wiele mogą zmienić zaledwie dwa słowa: "lub czasopisma". W ustawie medialnej raz się pojawiały, raz z niej znikały.
Po aferze Lew Rywin został skazany na dwa lata więzienia za pomoc w płatnej protekcji. Wyrok odsiedział po tym, jak okazało się, że - by uniknąć więzienia - dostarczał fałszywe zaświadczenia o złym stanie zdrowia. Po wyjściu na wolność zaszył się w willi na Mazurach.
Poza Rywinem najbardziej chyba poobijaną przez aferę osobą jest Aleksandra Jakubowska. Ówczesna wiceminister kultury, lwica lewicy, została skazana za nielegalne zmiany w ustawie medialnej, dokładniej za wykreślenie z tekstu dokumentu słynnych słów "lub czasopisma". Wyrok: osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata. A był to dopiero początek jej kłopotów. Później usłyszała również wyrok za korupcję przy ubezpieczaniu elektrowni Opole.
Po aferze Jakubowska wydała książkę "Najpiękniejsza", którą napisała na laptopie kupionym za pieniądze z dotacji dla bezrobotnych. Współpracowała z wydawnictwem Muza Włodzimierza Czarzastego. Od dwóch lat prowadzi bloga "Bez retuszu". Pod jej nazwiskiem widnieje tam hasło: Kiedyś można wybaczyć, ale zapomnieć - nigdy.
Najwyższą polityczną cenę zapłacił natomiast Leszek Miller. Stracił fotel premiera i na kilka lat wylądował na politycznym aucie. Teraz znów stoi na czele SLD, ale po aferze partii nie udało się już choćby zbliżyć do dawnych notowań.
Bez większego szwanku wyszli z afery pracujący z Jakubowską nad ustawą medialną szef TVP Robert Kwiatkowski i sekretarz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Włodzimierz Czarzasty - obaj uznani w raporcie sejmowej komisji śledczej za członków grupy trzymającej władzę. Czarzasty wrócił do polityki i został szefem SLD na Mazowszu. Kwiatkowski jest natomiast doradcą medialnym, widywanym w otoczeniu Janusza Palikota. W Strasburgu zamierza procesować się z Sejmem, który przyjął niekorzystny dla niego raport komisji śledczej.