W Sejmie powstały dwa zespoły - pierwszy polityczny, drugi gospodarczy - w których posłowie SLD będą dyskutować o sprawach najbardziej kontrowersyjnych i niepokojących partię. Pierwszy temat do dyskusji? Słabość partii i premiera.

REKLAMA

Zespoły powstały dlatego, że ludzie Sojuszu, zwłaszcza mniej eksponowani działacze, nie mieli własnego forum. To wersja oficjalna. Złośliwi już mówią o zbiorowej terapii dla sfrustrowanych posłów SLD oraz o tym, że zespoły nie mają dużego wpływu na rzeczywistość.

Zespół polityczny, który po raz pierwszy spotkał się dwa dni temu, zdominowała dyskusja na temat słabości partii i premiera. Jednak oprócz wylania swoich żalów co do spadających sondaży i zbyt słabego – zdaniem niektórych – premiera, posłowie mogą mieć tylko nadzieję, że Leszek Miller zauważy ich frustracje i zareaguje w odpowiedni sposób. Na to na razie są jednak marne szanse, bo – jak podkreślają nieoficjalnie politycy z Sojuszu – premier zamknął się w sobie. Wysłuchuje różnych głosów i... na tym się kończy.

Dlatego niezadowoleni posłowie - a takich przybywa, choć nikt oficjalnie tego nie przyznaje - mogą jedynie spotkać się i ponarzekać na owym terapeutycznym forum, oficjalnie nazywanym Zespołem ds. Politycznych.

To są nowe elementy struktury klubu parlamentarnego. Klub jest wielki i w takim klubie muszą być miejsca, gdzie toczy się poważna dyskusja polityczna - tłumaczy Robert Smoleń, rzecznik klubu SLD i zarazem podkreśla, że powstanie takiego ciała nie ma nic wspólnego z kryzysem partii.

Trudno w to uwierzyć, biorąc pod uwagę, że głównym tematem ostatniego spotkania był właśnie ten kryzys. Posłowie sygnalizowali m.in. konieczność rozdzielenia stanowisk premiera i przewodniczącego partii, a tym samym – ratowania sondaży popularności.

Robert Smoleń bagatelizuje jednak ten wewnętrzny głos: To był jeden z pomysłów, który został zgłoszony. Każdy ma prawo formułować różne poglądy. Taki pogląd również został sformułowany, ale nie należy go traktować jako głosu całego klubu.

Wygląda więc, że niezadowoleni to jednostki, powstanie zespołu nie ma nic wspólnego z kryzysem, a osoba „przewodniczącego zbiorowej terapii”, którym jest Józef Oleksy, postrzegany jako główny oponent Leszka Millera, to zapewne również zbieg okoliczności...

Foto Archiwum RMF

06:30