Na Zalewie Szczecińskim wznowione dziś zostaną poszukiwania dwóch niemieckich żeglarzy. Przedwczoraj jacht, którym płynęli, osiadł na mieliźnie i wywrócił się w odległości około 800 metrów od brzegu. Z 3-osobowej załogi uratował się tylko jeden mężczyzna. Wczorajsze poszukiwania rozbitków nie przyniosły efektu.
Szanse na odnalezienie żywych rozbitków są minimalne. O tym, że jeden z mężczyzn utonął przekonany jest jego ojciec. Tuż po wywrotce jachtu wraz z synem postanowili płynąć do brzegu. Po około 100 metrach zmagania się z wysoką falą, 20-latek zaczął tracić siły i poszedł na dno. Drugi z poszukiwanych żeglarzy, który pozostał przy jachcie, prawdopodobnie też utonął.
Wczorajsze całodzienne poszukiwania na zalewie nie przyniosły żadnego rezultatu. Płetwonurkowie, którzy penetrowali dno skarżyli się na mętną wodę i słabą widoczność. W akcji uczestniczyły łodzie ratownictwa morskiego, motorówki, helikopter policyjny. Strażacy i policjanci przeszukali muliste brzegi i rosnące na nich trzciny. Poszukiwania utrudniała sztormowa pogoda na zalewie. Niewykluczone, że ciała rozbitków uwięzione są w rybackich sieciach.
Niemiecki jacht zdaniem specjalistów w sobotę wieczorem w ogóle nie powinien znajdować się na zalewie. Nie pozwalały na to warunki pogodowe. Prawdopodobnie był jedyną taka małą jednostką pływającą wtedy na akwenie.
Na uwagę zasługuje zupełny bark przygotowania żeglarzy do rejsu. Załoga nie była wyposażona nawet w zwykłe kapoki. Nie mówiąc już o racach świetlnych, dzięki którym mężczyźni mogli by wezwać pomoc.
12:45