"Czułam się wspaniale. Jedynie brakowało mi kogoś, żeby móc się cieszyć tą chwilą. Czułam się trochę samotna" - mówi w rozmowie z naszym korespondentem Wioletta Smul, działaczka Greenpeace Polska, która weszła na londyński wieżowiec Shard. "To było niesamowite uczucie - po takim wysiłku i po tylu godzinach w końcu dotrzeć na szczyt i rozwiesić flagę" - dodaje.
Bogdan Frymorgen: Co czuje osoba, która stanęła na Evereście Londynu?
Wioletta Smul, działaczka Greenpeace Polska, która weszła na londyński wieżowiec Shard: Czuję się wspaniale. Jedynie brakowało mi kogoś, żeby móc się cieszyć tą chwilą. Tak naprawdę czułam się tam trochę samotna. Dzisiaj dowiedziałam się, że ludzie, którzy stali przed budynkiem krzyczeli, kiedy rozwieszałam flagę, ale ja ich nie słyszałam. To było niesamowite uczucie - po takim wysiłku i po tylu godzinach w końcu dotrzeć na szczyt i rozwiesić flagę.
Jaka chwila w czasie wspinaczki była najtrudniejsza?
Pierwsza chwila zawahania i takie trochę ciemne myśli przyszły, kiedy po osiemdziesięciu metrach spojrzałam w górę i pomyślałam sobie, że mamy naprawdę jeszcze długą drogę przed sobą. Później podczas wspinania było lepiej. Najgorsza była ta ostatnia część. Tam były balkony i tam trzeba było bardzo siłowo się wspinać. To było najgorsze.
Odniosłyście sukces, ale w pewnym momencie ze szczytu trzeba było zejść prosto w objęcia policji.
Tak. Podczas zjazdu zaczęłam czuć, jak bardzo jestem zmęczona. Później po prostu zabrała mnie policja. Nie było żadnych problemów, policjanci byli bardzo mili. Dopiero wtedy dotarło do mnie, jak bardzo jestem zmęczona, kiedy musiałam stać i czekać na resztę dziewczyn. Na komisariacie dostałam osobną, pojedynczą celę, więc od razu położyłam się i spałam jak kamień do rana. No i dzisiaj o godzinie 11 opuściłam komisariat.
A czy grożą wam jakieś konsekwencje prawne?
Na szczęście nie. Żadnych prawnych konsekwencji. Jedynie jeszcze raz muszę pojawić się na komisariacie, ale to chodzi o jakieś papierkowe rzeczy. Za to jest ogromny rozgłos naszej akcji, co bardzo mnie cieszy, bo o to chodziło. Przede wszystkim w naszej akcji chodzi o cel, czyli o uratowanie Arktyki, o to, że koncerny jak Shell czy Gazprom, ale także inne chcą prowadzić odwierty na Arktyce, a jest to jeden z nielicznych ekosystemów, które zostały nietknięte przez człowieka i zachowały się w bardzo dobrym stanie. Nasza akcja miała na celu nagłośnienie właśnie tego problemu. Mam nadzieję, że ktoś pomoże chociażby w zbieraniu chociaż podpisów pod naszą petycją, aby uratować Arktykę.