Wiceminister Zbigniew Sobotka, zamieszany w aferę starachowicką, nie wróci - jak zapowiadano - od poniedziałku do pracy w MSWiA. Prokuratura krajowa stwierdziła bowiem, że możliwe jest uchylenie mu immunitetu poselskiego. Do czasu wyjaśnienia sprawy Sobotka będzie urlopowany.
Jeszcze w czwartek szef MSWiA zapowiadał powrót swego podwładnego – Zbigniewa Sobotki – do pracy. Był na zwolnieniu, trochę się leczył i czas wracać. Będzie normalnie pracować, będzie do dyspozycji prokuratury. Wszystkie zeznania w tej mierze zostały już złożone, więc wszystko co wie, całą prawdę, powie w prokuraturze i tyle - mówił Janik.
Odmiennego zdania był jednak premier. Moja opinia w tej sprawie jest niezmienna. Uważam, że do czasu zakończenia czynności procesowych przez prokuraturę, pan minister Sobotka powinien być urlopowany - mówił Leszek Miller.
I wczoraj szef MSWiA musiał zmienić podjętą wcześniej decyzję. Jednak zdecydowała o tym nie opinia premiera, a prokuratura krajowa. Jak poinformowała dziennikarzy rzeczniczka resortu Alicja Hytrek - pojawiły się informacje od prokuratury, że wniosek o uchylenie immunitetu jest możliwy. Co więcej - jak nieoficjalnie dowiedział się reporter RMF - sformułowano także zarzuty wobec wiceministra Sobotki.
Dodajmy, że kielecka prokuratura okręgowa, zajmująca się aferą starachowicką, prawdopodobnie do wtorku zdecyduje, w jakim charakterze zostanie przesłuchany wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Zbigniew Sobotka. Do tej pory przesłuchano kilkadziesiąt osób - policjantów, posłów, samorządowców.
Przypomnijmy. W skandal starachowicki zamieszani są lokalni działacze SLD, poseł Sojuszu i resort spraw wewnętrznych. Z policyjnego podsłuchu wynika, że poseł SLD Andrzej Jagiełło zadzwonił do jednego ze starachowickich samorządowców i ostrzegł go przed planowaną akcją CBŚ. W marcu starosta ze Starachowic i wiceprzewodniczący Rady Powiatu (obaj z SLD) zostali aresztowani pod zarzutem współpracy ze zorganizowaną grupą przestępczą.
10:00