W kopalni „Kleofas" w Katowicach, w rejonie, gdzie wczoraj zostali zasypani trzej górnicy, obowiązywał trzeci, najwyższy stopień zagrożenia tąpnięciami. W wypadku zginął jeden górnik. Dwóch ciężko rannych mężczyzn trafiło do szpitala w Sosnowcu.
Z powodu zagrożenia tąpnięciami w kopalni codziennie przeprowadza się tzw. strzały odprężające. Mają one zapobiec wstrząsom. Ostatnie tego typu prace przeprowadzono w nocy z poniedziałku na wtorek.
Po to się wykonuje te prace profilaktyczne, by nie doprowadzić do nagromadzenia energii, rozładować ją wcześniej. Jestem przekonany, że te prace zmniejszyły zagrożenie, ale widać nie były wystarczająco skuteczne, skoro doszło do tak silnego wstrząsu. Według mojej wiedzy prace te były wykonane prawidłowo. Zadziałały siły natury, które miały zapobiec tego typu zagrożeniom - tłumaczył naczelny inżynier kopalni, Mirosław Zacharski.
Po silnym wstrząsie w kopalni skały zasypały trzech górników. Wszystkich wydobyto. Niestety, jeden z poszkodowanych zmarł w drodze do szpitala. Miał 46 lat, w kopalni pracował od 25. Stan dwóch pozostałych górników jest ciężki. Przebywają na oddziale intensywnej opieki medycznej szpitala w Sosnowcu.
Jeden z nich przeszedł wczoraj skomplikowaną operację głowy, drugi ma rozległe obrażenia klatki piersiowej.
W tym roku w polskich kopalniach zginęło już 4 górników w kopalniach: „Zofiówka,” "Mysłowice", "Makoszowy" i "Marcel". Do ostatniego tragicznego wypadku doszło 28 lutego w Jastrzębiu Zdroju. W kopalni „Zofiówka: zginął 42-letni sztygar.
Tydzień temu w kopalni "Bielszowice" w Rudzie Śląskiej zapalił się metan. Dotkliwie poparzonych zostało kilkunastu górników. Ich stan jest poważny, ale powoli się poprawia. Sprawę wypadku bada specjalna komisja. Śledztwo prowadzi też prokuratura.
foto Marek Adamik RMF Katowice
09:15