Brytyjski sąd umorzył postępowanie przeciwko byłemu kamerdynerowi księżnej Diany, Paulowi Burrellowi, oskarżonemu o kradzież kilkuset przedmiotów, należących niegdyś do zmarłej.
Do uwolnienia Burrella od zarzutów kradzieży przyczyniła się interwencja królowej Elżbiety II. Według monarchini kamerdyner sam wcześniej przyznał się jej, że zatrzymał szereg pamiątek po Dianie; chciał je przechować.
W świetle tych wszystkich okoliczności (...) obecny proces nie jest już zasadny, ponieważ opierał się na błędnej przesłance, iż pan Burrell nigdy nie mówił komukolwiek, że zatrzymał cokolwiek w celu przechowania - oświadczył przed sądem prokurator William Boyce.
Paul Burrell nie przyznawał się do żadnego z postawionych mu zarzutów. Twierdził, że kwestionowane przedmioty Diana sama powierzyła mu "na przechowanie", by nie trafiły w niepowołane ręce.
Burrell, którego księżna nazywała swoją "opoką", został oskarżony o kradzież 342 przedmiotów z londyńskiej rezydencji księżnej. Znalazły się wśród ich listy (m.in. list od matki Teresy z Kalkuty), suknie Diany, bicz należący do księcia Karola, kolekcja nagrań muzycznych oraz różne podarunki ślubne, w tym biżuteria. Wartość przedmiotów oszacowano na około 8 milionów dolarów.
Posłuchaj też relacji korespondenta RMF w Londynie, Bogdana Frymorgena:
Foto: Archiwum RMF
09:05