Drugi dzień przed Izbą Morską w Gdyni toczy się proces, który ma wyjaśnić przyczyny zatonięcia jachtu "Bieszczady". Żaglówka zatonęła we wrześniu ubiegłego roku u wybrzeży Danii. Jednostka z Centrum Wychowania Morskiego ZHP z Gdyni została staranowana przez tankowiec "Lady Elena". W wyniku wypadku zginęło siedem osób. Ocalała jedynie 20-letnia dziś Małgosia z Łodzi.
Wczoraj Izba Morska ustalała czy jacht „Bieszczady” był dobrze przygotowany do swojego ostatniego, tragicznego rejsu. Analizowano wszystkie dokumenty mówiące o tym jak jednostka była wyposażona i czy kapitan oraz załoga mieli wystarczające umiejętności by popłynąć w taki rejs. Te wszystkie fakty na pewno mogą pomóc w wyjaśnieniu przyczyn, ale nie będą kluczowe. Najważniejsze będzie zeznanie jedynej uratowanej harcerki, która stała wówczas przy sterze jachtu. Podczas rejsu była ona II oficerem ds. zaopatrzenia. Przed Izbą Morską powiedziała m.in., że odbyła wcześniej kilka rejsów po Bałtyku i miała uprawnienia sternika jachtowego. Pytana o stan techniczny jachtu 20-latka odpowiedziała, że nic nie wie na ten temat, bo nie należało to do jej obowiązków.
Werdykt Izby poznamy prawdopodobnie już w czwartek. Wyrok będzie miał duże znaczenie dla śledztwa, które w tej sprawie poprowadzi gdańska Prokuratura Okręgowa. Na werdykt Izby czekają także rodziny ofiar, jak chociażby pan Marek Makowski, ojciec jednego z nieżyjących żeglarzy: "Sądzę, że po Izbie Morskiej pan prokurator zajmie jakieś stanowisko i cokolwiek zacznie się dziać. Może to przyśpieszy, dowiemy się może czegoś bliższego bo naprawdę bardzo dużo niejasnych jest spraw. Nie wiemy czy to faktycznie była „Lady Alena”, jak doszło do zderzenia, dlaczego nie widziano. Jest tyle zastrzeżeń do tego" – powiedział Makowski. Posłuchaj relacji reportera RMF Wojciecha Jankowskiego:
Przypomnijmy: do tragedii doszło 10 września 2000 roku na Morzu Północnym u północno-zachodnich wybrzeży Danii. W katastrofie zginęło siedem osób z załogi polskiej jednostki. Uratowała się tylko jedna kobieta, która wydostała się na tratwę ratunkową i wezwała pomoc. "Bieszczady", które odbywały wówczas rejs szkoleniowy zostały staranowane przez tankowiec z Hongkongu. Według wstępnych ustaleń duńskiej policji przyczyną wypadku mógł być błąd sternika jachtu.
"Bieszczady" odbywały rejs stażowo-szkoleniowy. 8-osobowa załoga wyruszyła w morze 4 września z miejscowości Cuxhaven (Dania). Żeglarze mieli, m.in. poprzez Helgoland i Kopenhagę, dopłynąć 18 września do Świnoujścia. Jacht "Bieszczady" został zbudowany w 1975 roku. Był przygotowywany do udziału w Operacji Żagiel na Atlantyku. Spełniał wszystkie wymogi bezpieczeństwa stawiane przez Urząd Morski.
foto RMF
09:45