Amerykańska agencja kontroli leków zezwoliła w czwartek na sprzedaż w USA pigułki aborcyjnej.
Pigułkę dopuszczono na rynek w USA pod warunkiem, że nie będzie sprzedawana w aptekach, a jedynie przepisywana przez lekarzy po szczegółowych badaniach. Koszt kuracji ma wynosić mniej więcej tyle samo co chirurgiczne przerwanie ciąży czyli 300 dolarów.
Tabletka jest od dawna stosowana w innych krajach, ale w Stanach nie dopuszczano jej na rynek z powodu opozycji przciwników przerywania ciąży. Oświadczyli oni, że mimo legalizacji pigułki będą nadal prowadzić akcję przeciwko jej dystrybucji w USA. Pigułka znana jest pod nazwą mifepristone albo RU-486. Przerywa ciążę w pierwszych siedmiu tygodniach. Jej skuteczność wynosi około 92 procent. Na całym świecie użyło jej już ponad pół miliona kobiet.
Przeciwnicy pigułki twierdzą natomiast, że jest ona nawet bardziej niebezpieczna niż chirurgiczne przerywanie ciąży, ponieważ powoduje krwawienie u 2 procent zażywających ją kobiet. U około 5-8 procent kobiet sprowokowana pigułką aborcja okazuje się niepełna i trzeba dokonywać zabiegu. Producent RU-486, Roussel Ucalf, nie starał się o legalizację jej sprzedaży w USA w obawie przed gwałtownymi protestami. W 1994 roku firma przekazała patent na pigułkę niedochodowej organizacji proaborcyjnej Population Council, która rozpoczęła starania o dopuszczenie jej na rynek amerykański.
Działaczki organizacji feministycznych, m.in. Eleonor Smeal z Krajowej Organizacji Kobiet, ogłosiły, że dopuszczenie pigułki na rynek jest zwycięstwem "prawa kobiet do wyboru".
00:15