Nie ma już wątpliwości, że wtorkowe, prawie jednoczesne katastrofy 2 samolotów pasażerskich w Rosji były dziełem terrorystów. FSB odnalazła ślady materiału wybuchowego na szczątkach obu maszyn.
We wtorek wieczorem nad Rosją doszło do katastrofy dwóch samolotów pasażerskich, zginęło 90 osób. Dwa dni temu heksogen znaleziono na szczątkach pierwszej maszyny. Wczoraj Federalna Służba Bezpieczeństwa ujawniła, że materiał wybuchowy silniejszy od trotylu i nitrogliceryny był także na wraku drugiego samolotu.
Nie już ma wątpliwości, że tragedia w Rosji to samobójczy zamach terrorystyczny dokonany przez kobiety. W każdym z samolotów leciała Czeczenka, która - jak przypuszcza śledztwo - zdetonowała bombę. Eksperci twierdzą, że każda z kobiet mogła mieć kilogram materiału wybuchowego.
Na pokład wniosły go bez problemów. W bagażach materiał wybuchowy przypominał po prostu mydło, oddzielnie leżał zapalnik, który mógł wyglądać jak długopis lub zapalniczka. Wystarczyła więc para przewodów i bateryjka, aby kobieta zamachowiec mogła złożyć bombę, np. w toalecie.
Dodajmy, że krewni obu kobiet nie zgłosili się po katastrofie, a szczątki obu Czeczenek są rozerwane na strzępy, jakby znajdowały się w centrum wybuchu – co potwierdzałoby powyższą hipotezę.
Rosjanie zapowiedzieli, że na swoich lotniskach zaostrzą przepisy bezpieczeństwa na wzór tych, które obowiązują w Izraelu. A są to najbardziej radykalne przepisy na świecie.