Prawdopodobnie we wtorek do kraju wróci rządowy samolot TU-154M, który od ponad doby stoi na lotnisku w Kabulu. W czasie kołowania doszło do awarii. Jak donosi nasz reporter, pasażerowie mieli dużo szczęścia.
Samolot nie zdołał wystartować w drogę powrotną, ponieważ maszyna najechała na metalowy kątownik na płycie lotniska. Trzy opony zostały rozcięte, a czwarta uległa uszkodzeniu. Maszyna z zapasowymi oponami ma dziś wieczorem wylecieć z Polski, wciąż jednak nie ma zgody na jej przylot do Afganistanu.
Odpowiednie opony można także sprowadzić z Duszanbe w Tadżykistanie. Tu problemem także jest transport – siły koalicyjne nie dysponują bowiem wolnym samolotem, który mogłyby wysłać po ładunek do Tadżykistanu.
Nasz reporter, który jest w Kabulu, rozmawiał z pilotami, którzy przyznali, że nigdy jeszcze nie słyszeli o wypadku, by za jednym razem uszkodzić wszystkie cztery opony. Na szczęście start samolotu wstrzymano – gdyby wystartował z uszkodzonymi oponami, bardzo prawdopodobne, że rozbiłby się podczas lądowania.
Minister Obrony Narodowej Jerzy Szmajdziński uważa, że należy pilnie wrócić do tematu zakupu nowych samolotów, którymi miałyby latać najważniejsze osoby w państwie. Resort chciałby zakupić od 4 do 6 maszyn, którymi mogłoby podróżować do 20 osób.
Delegacja polskiego rządu poleciała do Afganistanu na uroczystości Święta Wojska Polskiego w bazie Bagram 60 kilometrów od Kabulu.