Prokuratura i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zbadają sprawę rzekomej łapówki w wysokości miliona dolarów, jakiej miał zażądać szef gabinetu politycznego byłego ministra zdrowia Waldemar Deszczyński, w zamian za miejsce na liście leków refundowanych.

REKLAMA

Waldemar Deszczyński do niedawna był jednym z najbliższych współpracowników Mariusza Łapińskiego, obecnie eseldowskiego barona na Mazowszu.

O łapówkarskiej propozycji doniosła Rzeczpospolita, opierając się na informacjach obecnej w Polsce dużej firmy farmaceutycznej, która miała otrzymać tę propozycję. Według gazety, Deszczyński miał zaproponować koncernowi współpracę, żądając na początek półtora miliona dolarów. Firma zainwestowałaby pieniądze w rozwój firmy, której właścicielem jest kolega Deszczyńskiego, a dyrektorem medycznym - jego brat.

Były pracownik Łapińskiego stanowczo zaprzecza, jakoby kiedykolwiek miał złożyć propozycję łapówkarską. Co więcej, twierdzi, że to koncern farmaceutyczny sugerował podobne rozwiązanie: Przedstawiciel firmy powiedział – nie będzie leku, nie będzie możliwości inwestowania, nie będzie pieniędzy. I powiedział też, że firma zrobi wszystko, żeby dostać się na listę leków refundowanych.

Deszczyńskiego broni też jego niedawny szef - Mariusz Łapiński. Jego zdaniem mamy tu do czynienia z ewidentną prowokacją gazety lub firmy.

Teraz sprawą zajęły się organa ścigania: prokuratura, kontrwywiad. Kontrolę wewnętrzną w resorcie zarządził także obecny minister zdrowia. Można tylko zapytać – skoro taka propozycja już kilka miesięcy temu miała się pojawić ze strony urzędnika państwowego, to czemu wcześniej nie dowiedziała się o tym prokuratura?

FOTO: Archiwum RMF

06:15