Krakowskie biuro podróży „Skarpa”, którego autokar spłonął w nocy na autostradzie koło Belgradu, wysłało do Jugosławii autobus po pasażerów feralnej wycieczki. Biuro, zamierza także zapłacić odszkodowania za spalone bagaże i część dokumentów.
Wiadomo także, że część osób, które zaraz po pożarze chciały wracać do Polski - teraz, po ochłonięciu zastanawia się nad kontynuacją podróży do Grecji. Z Elżbietą Baran z krakowskiego bura Skarpa rozmawiał nasz reporter Witold Odrobina:
Do pożaru doszło około godz. 3 nad ranem. Nie wiadomo, co było jego przyczyną. Pasażerowie znajdują się w tej chwili w jednym z podbelgradzkich moteli. Ambasada polska w Belgradzie o pożarze autokaru dowiedziała się od radia RMF. Zanim podjęto jakiekolwiek działania - minęło co najmniej półtorej godziny. Autokar zmierzał z Krakowa do Grecji.
Pasażerowie już w Słowacji zauważyli dym wydobywający się z tylnych hamulców, ale kiedy zgłosili to kierowcy, usłyszeli, że zostały wymienione szczęki hamulcowe, i teraz się docierają.
Kiedy autokar wjechał na autostradę na terenie Jugosławii, w okolicach Belgradu, w autobusie czuć już było zapach spalenizny.
Pasażer, z którym rozmawialiśmy, twierdzi, że krakowskie biuro podróży zapewniało, że autokary są w dobrym stanie technicznym, przed odjazdem na miejscu był również policjant.
13:45