Warszawskie Pogotowie Ratunkowe nie chce już wyjeżdżać do stwierdzania zgonu pacjentów. Ma to związek z zarzutami, że pracownicy pogotowia przekazywali zakładom pogrzebowym informacje o zgonach.
Wyjazdy do stwierdzenia zgonu nie należą do obowiązków pogotowia ratunkowego. Zgodnie z prawem, powinny się tym zajmować zakłady podstawowej opieki zdrowotnej - mówi Krzysztof Rolirad, szef Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego.
Zespół ratunkowy, który przybyłby w takiej sytuacji na miejsce, wystawiłby jedynie kartę informacyjną. Różnica, choć niewielka, zdaniem dyrektora warszawskiego pogotowia, zasadnicza zarówno dla jego placówki, jak i dla zakładów pogrzebowych.
- Wówczas nawet telefon z pogotowia nic zakładom pogrzebowym nie daje. Nie można bowiem zabrać ciała, jeżeli nie ma aktu zgonu - argumentuje szef pogotowia. Pytanie tylko, czy w takiej sytuacji pod lupą nie powinni znaleźć się lekarze pierwszego kontaktu.
Jego zdaniem, w żadnym mieście, oprócz Łodzi i Warszawy, pogotowie nie świadczy takich usług. Rolirad poinformował, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła już postępowanie przeciwko dwóm spośród 26 pracowników warszawskiego pogotowia, podejrzanych o handlowanie informacjami o zgonach.