Koło Legnicy skradziono urządzenia samoczynnego hamowania pociągu. We Wrocławiu zniknęły linki odpowiadające za prawidłowe działanie sygnalizacji. To prawdziwa plaga - mówią kolejarze o złodziejach, którzy tylko we Wrocławiu, od początku roku narazili PKP na 120 tysięcy złotych strat.
120 tysięcy to wartość działających urządzeń - złodzieje, którzy sprzedali je na złomowisku, zarobili wielokrotnie mniej. Gdyby nie dodatkowe zabezpieczenia, które przynajmniej na razie są poza zasięgiem złodziei, jazda pociągiem byłaby bardzo ryzykowna. Ale i tak kradzieże mogą być przyczyną wypadków – jeśli złodziej wymontuje urządzenie odpowiedzialne za samoczynne zatrzymanie pociągu, to jeśli maszynista zasłabnie, pociąg będzie poza wszelką kontrolą. Złodziei trudno zatrzymać bo stają się coraz sprytniejsi: „Sprawcy nie oddają do punktów skupu złomu całych urządzeń. Niszczą je przed oddaniem a punkty skupy myślą że to jest złom” – powiedział naszemu reporterowi podinsp. Mieczysław Ryba z komisariatu policji na dworcu we Wrocławiu. Skupy złomu powinny spisywać dane dostawców, ale według policji, wielu pracowników skupów nie robi tego. Kilka wrocławskich skupów prowadzi także działalność w nocy – według policji to właśnie na kilku z nich mogą być sprzedawane części z pociągów. Z takim problemem poradzono już sobie w Wałbrzychu – skupy mogą tam działać od 10:00 do 18:00. Według kolejarzy takie rozwiązanie powinno ograniczyć kradzieże, bo jeśli pod osłoną nocy nikt nie będzie prowadził skupu, to także nikt nie będzie sprzedawał.
Foto: Archiwum RMF
17:50