W trasy wyjedzie w piątek jedynie 1/5 brytyjskich pociągów. Strajkują związkowcy z kolei, którzy domagają się podwyżek. Negocjacje w tej sprawie utknęły jednak w martwym punkcie.
W Wielkiej Brytanii do strajku kolejarzy przyłączyło się ponad 20 tysięcy związkowców. Przedmiotem sporu z zarządem kolei jest brak podwyżek i zapowiadana reorganizacja pracy. Kolejarze uważają, że ich płace powinny uwzględniać ponad 10-procentowy wzrost kosztów życia
Zarząd odpowiada, że pandemia pozostawiła potężną wyrwę w budżecie kolei i zmusiła szefostwo do szukania oszczędności. Co więcej - argumentują przedstawiciele zarządu - zapowiadane reformy są absolutnie konieczne, by zmodernizować system i zapewnić możliwość podniesienia pensji pracowników w przyszłości.
Network Rail - państwowy zarządca infrastruktury kolejowej w Wielkiej Brytanii - zapowiada, że planowane cięcia obejmą 1 900 etatów, choć część z nich stanowić będą pracownicy dobrowolnie rezygnujący z pracy w przedsiębiorstwie. Na takie rozwiązania również nie godzą się związkowcy.
W rezultacie fiaska negocjacji między protestującymi i zarządem, obie strony oskarżają się o brak dobrej woli i nieustępliwość.
To już kolejny strajk brytyjskich kolejarzy tej zimy. Brytyjczycy przywzwyczaili się już do poważnych utrudnień w transporcie. Jak pokazują badania, większość obywateli popiera żądania związkowców.