Naczelny „Gazety Wyborczej” znów w prokuraturze. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie uznała, że musi ponownie przesłuchać świadka Adama Michnika ze względu na "nowe fakty i okoliczności".
Przypomnijmy, prokuratura postawiła zarzut płatnej protekcji Lwu Rywinowi, który w zamian za przeprowadzenie korzystnych dla Agory zmian w projekcie ustawy o radiofonii i telewizji miał żądać od wydawcy dziennika 17,5 miliona złotych łapówki.
Prokurator apelacyjny Zygmunt Kapusta nie chciał zdradzić, jakie to „nowe fakty i okoliczności” zmusiły prokuraturę do kolejnego przesłuchania Adama Michnika. Dziennikarzom powiedział jedynie: Postępowanie trwa i proszę nie oczekiwać ode mnie informacji na temat treści czynności procesowych ani wypowiedzi osób uczestniczących w tym postępowaniu.
Także Adam Michnik nie ma pojęcia, dlaczego został wezwany do prokuratury. Twierdzi, że pytania zadawane mu podczas 3-godzinnego przesłuchaniu nie wnosiły nic nowego do śledztwa.
Kto pierwszy wszedł do pokoju, kto pierwszy z pokoju wyszedł. Czy ja się przywitałem z Rywinem prawą ręką czy lewą, lewą nogą czy prawą - mówił po przesłuchaniu naczelny GW. Michnik stwierdził nawet, że czuł się tak, jak gdyby to on popełnił przestępstwo, jakby to on przyszedł do Lwa Rywina z korupcyjną propozycją.
Dodał także: Coraz częściej dochodzę do przekonania, że Lew Rywin ma potężnych obrońców i protektorów, którzy wszystko zrobią, żeby tę sprawę utopić, żeby winny nie został wskazany, osądzony i ukarany. Nie wskazał jednak, kto tym potężnym protektorem miałby być.
Kopia protokołu przesłuchania z prokuratury jeszcze dziś trawi do sejmowej komisji śledczej, przed którą jutro Michnik będzie zeznawał jako pierwszy świadek.
19:10