W czasach PRL walczyły z sobą różne frakcje władzy. W PZPR ścierały się różne odłamy: tzw. „Puławianie” i „Natoliczycy”. Tendencja ta jest widoczna także w SLD – spadkobiercy „partii ludu pracującego miast i wsi”. Ale czy jest to konflikt frakcji partyjnych, czy towarzyskich? O co chodzi w sporze o Roberta Kwiatkowskiego? W poniedziałek członkowie komisji śledczej z ramienia SLD zaapelowali o zawieszenie w obowiązkach prezesa publicznej telewizji.
Ten apel trafił jednak w próżnię - ani politycy, ani żadne ze zdominowanych przez lewicę ciał decyzyjnych nie podchwyciło pomysłu.
Za Kwiatkowskim murem stanęli ludzie prezydenta – Danuta Waniek i minister Dariusz Szymczycha. Przekonują, że wniosek komisji jest przedwczesny, pochopny i zbyt radykalny, a Kwiatkowskiemu trzeba dać najpierw szansę złożenia wyjaśnień. Czuję się kolegą Roberta Kwiatkowskiego, razem studiowaliśmy, razem działaliśmy w organizacji studenckiej. Uważam, że nie wolno oskarżać człowieka i wydawać wyroku, dopóki on sami nie będzie miał szansy powiedzenia czegoś - mówi Szymczycha, a organizacja, o której wspomina to oczywiście Zrzeszenie Studentów Polskich. Więzy łączące dawnych działaczy ZSP są wciąż silne, a grupujące ich Stowarzyszenie „Ordynacka” uważane jest za polityczne zaplecze prezydenta.
Po druguej stronie stoi millerowska frakcja dawnych działaczy ZSMP. Były sekretarz generalny młodych socjalistów, dzisiejszy szef klubu poselskiego SLD, Jerzy Jaskiernia o obronie Kwiatkowskiego mówi z pretensją w głosie: Nie jest rzeczą dobrą, że ani prokuratura, ani komisja nie zakończyły działalności, a my ustawicznie próbujemy cenzurować, oceniać, naciskać, komentować.
Tymi komentarzami nie jest też zachwycony SLD-owski członek komisji, Jerzy Szteliga. On, uważany za człowieka bliskiego premierowi, mówi wprost: Ten mur zwolenników Kwaiatkowskiego to mur starych kolegów. Kieruje nimi zapewne taka korporacyjna solidarność. Ja nie mogę poddawać się tego rodzaju emocjom.
Ten konflikt frakcji, towarzystw i korporacji może być też odbiciem pomysłów na załatwienie „sprawy Rywina”. Wydaje się, że Leszek Miller ma ochotę pozbyć się Roberta Kwiatkowskiego, a składając go na ofiarnym ołtarzu uporać się z całą aferą. Jego rywale woleliby poszukać innego kozła ofiarnego i nie dopuścić do tego, by przy tej okazji ucierpieli ludzie prezydenta.
15:25