Niemiecka Fundacja Pamięć, Odpowiedzialność, Przyszłość naruszyła partnerską umowę z Polską, według której obie strony powinny skonsultować przelicznik kwoty, przeznaczonej na odszkodowania dla poszkodowanych przez Trzecia Rzeszę. Jednak to Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie niestarannie i nieprofesjonalnie skonstruowała tekst umowy. Niemcy po prostu wykorzystali luki prawne.
To wnioski rządowej komisji, która badała dlaczego byli robotnicy przymusowi otrzymali o 54 miliony złotych mniej, niż powinni. Jak powiedział wicepremier Janusz Steinhoff komisja bardzo źle oceniła ostateczny tekst umowy: "Ta umowa przecież dotyczy transferu miliarda 812 milionów marek. To są wyjątkowo duże pieniądze i dlatego naszym zdaniem niewystarczającą staranność i niewystarczający profesjonalizm jednak można było zauważyć przy całym procesie prac nad ostatecznym tekstem tej umowy". Właśnie ten brak profesjonalizmu miał być dla komisji powodem odwołania zarządu, jednak zarząd uratowali sami poszkodowani przez III Rzeszę. W nocy rządowa komisja spotkała się z organizacjami kombatanckimi, a te murem stanęły za fundacją. Kombatanci uciekli się wręcz do szantażu, twierdząc, że wywołają burzę w mediach jeżeli Bartosz Jałowiecki i jego zastępcy zostaną odwołani. Sama fundacja na razie całego zamieszania nie komentuje. Wicepremier Steihoff przypomniał, że polski rząd prowadzi rozmowy ze stroną niemiecką na temat ewentualnego wyrównania strat.
foto RMF
08:15