400 tysięcy złotych zadośćuczynienia i odszkodowania domaga się od skarbu państwa małżeństwo zakażone wirusem HIV. Jak twierdzą, nie zostali we właściwym czasie powiadomieni przez Rzeszowską Stację Krwiodawstwa o zakażeniu jednego z nich wirusem.

REKLAMA

6 lat temu małżeństwo oddało krew dla matki mężczyzny. Po badaniach w Wojewódzkiej Stacji Krwiodawstwa w Rzeszowie okazało się, że w jego krwi jest wirus HIV. Jednak list z wezwaniem do zgłoszenia się nie dotarł do zakażonego. Wrócił z opisem „adresat nieznany”. Przez cztery lata mężczyzna nie wiedział o tym, że jest nosicielem. Zaraził żonę. Jak twierdzi pełnomocnik małżeństwa za pomocą biura meldunkowego można było ustalić adres małżeństwa. Skończyło się jednak na nieodebranej korespondencji.

Prokuratura umorzyła dochodzenie uznając, że stacja dopełniła obowiązku. Teraz małżeństwo walczy o uchronienie dzieci przed wirusem. Kobieta utrzymuje, że jej mąż zaraził się wirusem HIV podczas badań lub oddawania krwi. Był jej honorowym dawcą. Po tym jak małżeństwo opowiedziało o swojej sprawie przed telewizyjnymi kamerami - stracili pracę i mieszkanie. Byli też szykanowani. Teraz żyją w pełnej izolacji.

foto Archiwum RMF

21:15