Wojewoda lubelski odwleka wypłacenie odszkodowania odsetek i renty zasądzonych prawomocnym wyrokiem mężczyźnie, który został zakażony żółtaczką typu C. Czeka on na odpis wyroku i może czekać jeszcze co najmniej pięć miesięcy, bo takie są terminy w Sądzie Najwyższym. A poszkodowany odebrać pieniędzy bez tego nie może. Tymczasem odsetki rosną błyskawicznie - miesięcznie 540 złotych.
Mężczyzna został zakażony w stacji krwiodawstwa w roku 1993. Dziś ma 60 lat. Ciężka choroba dała znać o sobie kilka lat później. W jednej chwili wszystko się zawaliło. Honorowy dawca krwi stanął przed perspektywą braku środków do życia i na leczenie. Postanowił dochodzić swych racji w sądzie. Przebrnął wszystkie instancje choć prawnicy wojewody cały czas podnosili, że sprawa się przedawniła.
"To niemoralne w sytuacji, gdy honorowy krwiodawca swoim darem krwi niejednokrotnie ratował zdrowie a nawet życie" – napisano w uzasadnieniu orzeczenia sądu apelacyjnego. Mimo to wojewoda złożył kasację. Ta została odrzucona w lutym, ale do dziś pan Sz. nie dostał ani złotówki, bo wojewoda chce decyzji Sądu Najwyższego na piśmie a to może potrwać jeszcze co najmniej pięć miesięcy. I tak odsetki rosną a zapłaci je podatnik. Pan Sz. nie ma pieniędzy na leczenie a przecież wystarczyłoby odrobinę dobrej woli. Janusz Sz. czeka na 50 tysięcy złotych odszkodowania i co miesięczna rentę w wysokości 340 złotych.
15:30