Za dużo podopiecznych, za małe uprawnienia - tak wygląda praca kuratorów sądowych. W Lublinie każdy kurator ma około 100 dozorowanych. Do tego dochodzą wywiady środowiskowe i wyjazdy do podopiecznych, często nawet kilkadziesiąt kilometrów poza Lublin.

REKLAMA

Na to wszystko są trzy dni w tygodniu, ponieważ przez dwa dni kurator pełni dyżur w sądzie. Przy dużej liczbie podopiecznych kurator ma ograniczone możliwości skutecznego wykonywania swojej pracy. Zdarza się, że z niektórymi dozorowanymi kurator musi się spotkać nawet kilka razy w tygodniu. Czasem brakuje mu więc czasu dla innych podopiecznych.

Problemem są także niewystarczające uprawnienia. Kurator ma za mało uprawnień. No bo co? Wchodzę, pukam, nikt nie otwiera. Czekam. Przychodzę następnego dnia, pukam – nikt nie otwiera. Pytam sąsiadów: „Na pewno są, ale nie otwierają.” Idzie się na policję, a policja co mówi? „Radźcie sobie sami.” Oni też mają mnóstwo obowiązków - mówi kurator Tadeusz Żywolewski.

Kłopoty są także z wyjazdami w teren. Od stycznia kuratorzy nie mają wypłacanych delegacji. Jako związek zawodowy Solidarność kuratorów sądowych wysłaliśmy pismo do ministerstwa. Do tej pory nie mamy odpowiedzi - twierdzi kurator Mariusz Węs.

Jak dodaje, w miejsce delegacji wprowadzono dodatek terenowy, który w przypadku większej liczby wyjazdów nie starcza na pokrycie kosztów podróży.

20:25