Jan Kulczyk pod przysięgą twierdzi, że nie zna szefa Łukoilu. Tajne notatki wywiadu mają jednak świadczyć o czymś zupełnie innym. Dojście do prawdy wymaga jednak ich odtajnienia. Do tego jednak bardzo daleka droga.

REKLAMA

Bez odtajnienia notatek podczas publicznego przesłuchania doktora Kulczyka, śledczy mieli związane ręce. Co takiego skrywają, że pozostają tajne?

Giertych przekonuje, że szef wywiadu był skłonny odtajnić je już wcześniej, ale na przeszkodzie stanęła część komisji kierując się ochroną interesów służb wywiadowczych. Jesteśmy składową Paktu Północnoatlantyckiego; tam obowiązują pewne reguły, które uniemożliwiają koniunkturalne ujawnienia materiałów wywiadowczych - mówi jeden z członków komisji śledczej Alfred Miodowicz.

Ewentualne kłamstwa Kulczyka można przecież zdemaskować na tajnym przesłuchaniu – przekonuje Miodowicz. Nie jest to jednak takie efektowne: Udowodnić w sądzie się da, natomiast w opinii publicznej gorzej. Dlatego ja się będę przy tym upierał - mówi Giertych. Jest się przy czym upierać – twierdzi. To nie jest tylko informacja o fakcie spotkania, ale o całym szeregu ustaleń, które zostały zrobione – więcej, które były realizowane. Gra miała się toczyć o sprzedaż sektora naftowego czyli Orlenu i Rafinerii Gdańskiej Rosjanom. Łukos, Łuoil – nieważne kto, liczyć miała się tylko cena.