Łamać przepisy i zgodnie z prawem unikać kary? Potwierdzają to niemal każdej zimy kolejne przypadki bezmyślnych turystów i narciarzy w górach. Ostatnio kilkunastu snowboardzistów złamało zakazy TOPR-u i TPN-u, jeżdżąc podczas zagrożenia lawinowego i poruszając się po zamkniętych szlakach. Zeszła lawina, pod śniegiem znalazło się kilkanaście osób.
Na razie nie wiadomo, jakie były dokładne koszty sobotniej akcji na lawinisku w Świńskim Kotle w Tatrach. Ale przypomnijmy. 21 ratowników TOPR wraz z trzema psami przeszukiwało przez kilka godzin lawinisko. Z Nowego Sącza do Zakopanego sprowadzono śmigłowiec straży granicznej. Tylko 1 godzina lotu śmigłowca kosztuje blisko 3 tys. złotych. Nie mówiąc już o bezcennym życiu ratowników, narażanym przez bezmyślność innych.
Ale wszystko wskazuje na to, że za akcję zapłacimy my – podatnicy. Służbę ratunkową i straż graniczną w znacznej mierze utrzymuje MSWiA. Ponadto w Polsce wciąż nie ma przepisów – takich jak na przykład za naszą południową granicą – pozwalających na obciążenie kosztami akcji turysty, który ewidentnie złamał przepisy bezpieczeństwa.
Sprawa rozstrzygnie się najprawdopodobniej dopiero w ciągu najbliższych tygodni. Wczoraj zakopiańska prokuratura wszczęła w tej sprawie dochodzenie. Natomiast dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego zrezygnował z dodatkowego karania mandatami snowboardzistów. Skoro zakopiańska młodzież tak lekceważy sytuację przy 3. stopniu zagrożenia lawinowego, to jest to trochę porażka naszej akcji uświadamiającej. Jego zdaniem zakopiańczycy powinni lepiej zdawać sobie sprawę z zagrożeń w górach.
Snowboardziści tłumaczą się, że zawsze są przeganiani i nie mają gdzie uprawiać swojego ulubionego sportu. Ale na ich niekorzyść przemawia fakt, że tego samego dnia nieco wcześniej zostali upomniani przez strażników parku.
Czy i kiedy nieodpowiedzialni turyści, którzy świadomie łamią przepisy i tym samym narażają na niebezpieczeństwo innych będą za to surowo karani? Odpowiedzi szukał reporter RMF Roman Osica. Posłuchaj jego relacji:
09:45