"Przeżyłam piekło wojny, a dziś wejdę na czerwony dywan w Hollywood" - mówi ostatnia żyjąca osoba z uratowanych przez Leopolda Sochę, którego w filmie "W ciemności" gra Robert Więckiewicz. Krystyna Chiger przyjechała do Los Angeles wraz z ekipą Agnieszki Holland, by wziąć udział w ceremonii rozdania Oscarów.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Paweł Żuchowski: Jak pani ocenia film Agnieszki Holland?
Krystyna Chiger: Cała historia jest bardzo realistycznie przedstawiona. Jak siedziałam i oglądałam, to wydawało mi się, że jeszcze raz jestem pod ziemią. Po prostu się trzęsłam, jak oglądałam ten film. Nie wiem, czy zdobędę się na to, żeby pójść i jeszcze raz go obejrzeć.
Te wydarzenia są tak żywe w pani świadomości?
Tak. Bardzo bolesne. Takie wydarzenia pozostają w człowieku na całe życie. Zwłaszcza, jak przechodzi to przez pamięć dziecka. To zostaje dosłownie wryte w pamięć.
Jak pani wspomina Leopolda Sochę?
Szalenie go kochałam. Jego śmierć była dla mnie ogromnym ciosem.
Czy Oscar byłby nagrodą nie tylko dla Agnieszki Holland, ale także dla niego?
Bardzo bym chciała, specjalnie dla niego. Ku jego pamięci.
"W ciemności" nie jest pierwszą produkcją Agnieszki Holland nominowaną do Oscara. Wcześniej reżyserka walczyła o złotą statuetkę dla najlepszej nieanglojęzycznej produkcji w 1985 roku z filmem "Gorzkie żniwa" oraz w 1991 roku, gdy jej "Europa, Europa" był nominowany za najlepszy scenariusz adaptowany.