Dwie eksplozje - w Warszawie i pod Łęczną - jedna osoba lekko ranna. I wiele znaków zapytania. Na przykład, kto nie lubi Kolmexu do tego stopnia, że walczy z firmą bombami?

REKLAMA

Do wybuchu w Warszawie doszło po godz. 13, w wieżowcu na rogu ulic Grzybowskiej i Towarowej. Eksplozja nastąpiła na siódmym piętrze, gdzie mieszczą się biura i przedstawicielstwa firm. Wybuch naruszył ściany i prawdopodobnie konstrukcję budynku. Jedna osoba została ranna.

Ewakuowano wszystkich pracowników i mieszkańców okolicznych domów. Pirotechnicy przez kilka godzin sprawdzali, czy w wieżowcu nie ma innych ładunków. Policja w miejscu eksplozji pobrała próbki do ekspertyzy. Po ich zbadaniu będzie można określić rodzaj użytego materiału.

Funkcjonariusze muszą jeszcze przesłuchać pracowników i przeanalizować nagrania zarejestrowane przez kamery ochrony budynku. Ładunek wybuchowy przyniesiono najprawdopodobniej w teczce. Ładunek nie był duży – świadczą o tym małe zniszczenia i fakt, że ranna została tylko jedna osoba. Można więc spekulować, że wybuch miał tylko przestraszyć właściciela firmy.

W niecałą godzinę później pod Lublinem wyleciał w powietrze domek jednego z właścicieli Kolmeksu. Informacje na temat tego, co stało się pod Łęczną, są szczątkowe. Wiadomo, że policjantów poinformowano telefonicznie, zapewne zrobił to ktoś z okolicznych mieszkańców. Eksplozja poważnie uszkodziła drewniano-murowany budynek. Nic nikomu się nie stało.

ZDJĘCIA Z MIEJSCA EKSPLOZJI

Kolmex to firma handlująca sprzętem kolejowym. Było o niej głośno 4 lata temu, gdy prowadziła – unieważniony potem – przetarg na szybki pociąg Pendolino. Najwyższa Izba Kontroli dopatrzyła się wówczas rażących nieprawidłowości. Posłuchaj relacji reportera RMF Konrada Piaseckiego: