Ratownikom udało się wczoraj wejść około stu metrów w głąb rejonu objętego pożarem. Jednak zbyt wysoka temperatura zmusiła ich do wycofania się. W akcji bierze udział 10 pięcioosobowych zastępów ratowniczych.
Rosnąca temperatura i skład atmosfery sprawiły, że zastępy ratowników – mimo postępów w akcji - musiały się wycofać. Do miejsca, gdzie prawdopodobnie znajduje się ciało zaginionego górnika, jest jeszcze około pół kilometra. Trudno przewidzieć, kiedy sytuacja na dole kopalni pozwoli dotrzeć zastępom na miejsce.
Od piątku ratownicy uszczelniają tzw. zroby, czyli miejsca po wydobyciu węgla, aby zablokować dostęp powietrza. Chodzi o takie uszczelnienie tego rejonu, aby wypełnił się wtłaczanym cały czas azotem. Przedostające się z boków powietrze niweczy bowiem działania ratowników.
Przypomnijmy. Metan, który zapalił się we wtorek wieczorem w kopalni "Brzeszcze", 640 metrów pod ziemią, poparzył 11 górników. Jednego jak dotąd nie odnaleziono. Sześciu poszkodowanych leczonych jest w siemianowickiej oparzeniówce. Ich stan lekarze określają jako stabilny. Pięciu lżej poparzonych trafiło do szpitala w Oświęcimiu.
Foto: Archiwum RMF
05:40