To nie był przypadek lecz zaplanowany atak - tak o niemal jednoczesnych katastrofach dwóch rosyjskich samolotów pasażerskich mówią eksperci do spraw lotnictwa.

REKLAMA

Ich zdaniem świadczy o tym wiele faktów: oba samoloty startowały z moskiewskiego lotniska Domodiedowo w odstępie kilku godzin, lecz zniknęły z radarów niemal jednocześnie. Jeden rozbił się w pobliżu Tuły, drugi w okolicach Rostowa nad Donem. Zginęło łącznie prawie 100 osób. Śledztwo w sprawie katastrof wszczęła rosyjska FSB.

Rosyjskie media podejrzewają, że za zamachy mogą być odpowiedzialni czeczeńscy bojownicy. W ten weekend w Czeczenii mają się odbyć wybory prezydenckie, które mają wyłonić następcę zamordowanego wiosną w zamachu promoskiewskiego przywódcy Achmada Kadyrowa. W kaukaskiej republice doszło do gwałtownego wzrostu napięcia. Tylko w Groznym, w serii ataków, zginęło w ostatnich trzech dniach co najmniej 40 rosyjskich żołnierzy i policjantów.