Rosyjskie służby specjalne przyznały oficjalnie, że do wtorkowej tragedii Tu-154 doszło w wyniku zamachu terrorystycznego. Wszystko wskazuje na to, że stoją za nim czeczeńscy terroryści.
W sumie w katastrofie dwóch samolotów zginęło 89 osób.
FSB twierdzi, że odkryła ślady silnego materiału wybuchowego na fragmentach samolotu - heksogenu. Ponadto nie zgłosił się żaden z krewnych jednej z pasażerek - Czeczenki, które ostatnio często dokonują samobójczych zamachów. Sprawdzono już, że kobieta miała lecieć dużo większym samolotem, na pokładzie którego zazwyczaj lata ponad 300 osób, ale w ostatniej chwili zmieniła bilet.
Wcześniej władze twierdziły, że nie mowy o terrorystach. Teraz zmieniły zdanie, ponieważ nie mogły przeczyć oczywistym faktom: dwa samoloty spadły praktycznie równocześnie, a załoga jednego z nich zdążyła wysłać trzykrotnie sygnał alarmowy na ziemie na minutę przed katastrofą.
Wreszcie iluminator i fragment fotela w tylnej części jednego z samolotów zostały wyrwane w taki sposób, że mogła to być tylko eksplozja. Władze najpierw kłamały, gdyż nie chciały psuć atmosfery przedwyborczej w Czeczenii, ale w końcu uznały, że kolejny krwawy zamach tylko zaszkodzi kaukaskim separatystom.