2,8 mln złotych - tyle miało przyjąć 11 celników ze Skierniewic w łódzkiem za umożliwienie przemytu z Dalekiego Wschodu. Wszystkich zatrzymali funkcjonariusze z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Prokuratura przedstawiła im zarzuty przyjmowania korzyści majątkowych i poświadczenia nieprawdy w dokumentach celnych.
Niedopełnianie obowiązków przez celników polegało między innymi na tolerowaniu rozbieżności między dokumentacją celną a zawartością kontenerów. Tolerowaniem rozbieżności między rzeczywistą wartością a udokumentowaną w fakturach i dokumentach celnych. Czasami zdarzało się, że kontener w ogóle nie przyjeżdżał do posterunku celnego, a przedstawione do odprawy były tylko i wyłącznie dokumenty - powiedział naszej reporterce kapitan Wojciech Barański rzecznik Agencji Bezpieczństwa Wewnętrznego w Łodzi.
Proceder oszustwa był prosty: faktyczni importerzy - głównie Azjaci - wyszukiwali osoby gotowe zarejestrować na siebie firmę. Na "firmę-słup" sprowadzano towar, który potem rozprowadzano na przykład w hurtowniach. Aby wykazać przed fiskusem jak najmniejszy dochód lub stratę, firmy te naliczały minimalną marżę.
Zarzuty w tej sprawie przedstawiono 30 osobom, zatrzymano 18. Łączne straty Skarbu Państwa w przypadku tylko sześciu firm, z kilkudziesięciu objętych śledztwem, wyniosły ponad 8 milionów złotych.
Foto Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego
05:15