Wczoraj wydarzyły się dwie kraksy pojazdów przewożących pasażerów. Doszło do nich na trasach w Czechach i w Niemczech. W pierwszym nikt nie ucierpiał, w drugim zginęły cztery osoby i cztery zostały ranne.
Na niemieckiej autostradzie A2 wypadkowi uległ mikrobus przewożący pasażerów. Do tej pory nie wiadomo, co było przyczyną tej tragedii. Policja poinformowała, że na szczegóły ekspertyzy trzeba poczekać kilka dni. Wiadomo, że w momencie kiedy doszło do tragedii pogoda była dobra – dlatego jest niewykluczone, że przyczyną wypadku była zbyt szybka jazda. W miejscu, gdzie doszło do wypadku nie ma żadnego ograniczenia prędkości. Świadkowie twierdzą, że kierowca stracił panowanie nad pojazdem. Mikrobus nagle zaczął lawirować pomiędzy trzema pasami autostrady. W pewnym momencie odbił się od barierki oddzielającej dwie jezdnie i przelatując kilkanaście metrów wywrócił się na dach. W tym samym momencie w auto uderzył inny samochód. Jak udało się ustalić, pasażerowie busa, Polacy z podwójnym obywatelstwem, są mieszkańcami Śląska. Najprawdopodobniej wracali z pracy z Holandii. Rannych przewieziono do trzech szpitali na terenie Bandenburgii i Saksonii. To był trzeci wypadek pojazdu z udziałem Polaków, na autostradzie A2 pod Poczdamem.
Więcej szczęścia mieli pasażerowie polskiego autobusu, który miał wypadek w Czechach. Pojazd wypadł z drogi, po tym jak 25-letni kierowca doznał zawału serca. Akurat tak się dobrze złożyło, że było płaskie pole, na które autokar wjechał i zatrzymał się po 30 metrach. Prędkość pojazdu była nieduża więc nie było problemów. Z pasażerów nikt nie został poszkodowany.
Foto Archiwum RMF
08:30