Bydgoska prokuratura prowadzi dochodzenie w sprawie rażącej niegospodarności w tamtejszym klubie sportowym „Polonia”. Z powodu błędnych decyzji poprzedniego kierownictwa klub miał stracić pół miliona złotych. W tej chwili jego dług sięga 4 mln złotych.
Bydgoska prokuratura zajmie się przede wszystkim dwoma sprawami: fikcyjnymi umowami na utrzymanie boiska na 120 tys. złotych i reklam, na których klub stracił 40 tys. złotych. W pierwszym przypadku sprawa zakrawa albo na jawną kradzież, albo na korupcję.
120 tys. złotych mieli dostać trzecioligowi piłkarze za sprzątanie przez 3 miesiące stadionu. Oczywiście murawy nie sprzątali, bo robili to pracownicy klubu. Kwartalnie kosztuje to klub 10 tys. złotych. A tu nagle na 3 miesiące zostały podpisane umowy na te same czynności, których suma opiewa na 120 tys. złotych czyli prawie 10 razy więcej - zżyma się dyrektor „Polonii” Andrzej Walkowiak.
Mimo że piłkarze kwitowali odbiór pieniędzy, to najprawdopodobniej wcale ich nie dostawali.
Były dyrektor „Polonii” Tadeusz Chyliński, którego w lutym odwołano ze stanowiska, wyjaśnia, że otrzymał polecenie podpisania takich umów otrzymał od wiceprezesa Polonii. Wszystko po to, aby utrzymać klub w III lidze. Swoich poleceń wiceprezesa dziś nie chce komentować.
Czy 120 tys. faktycznie przeznaczono na utrzymanie klubu w III lidzie i dlaczego pochodzenie tej kwoty musiało być ukryte - być może wyjaśni prokuratura.
Foto: Archiwum RMF
14:55