Wojna w Balicach trwa. Policjanci wytoczyli ciężkie działa – na plac wyszło 120 funkcjonariuszy, którzy sypią mandatami i sądowymi wnioskami o ukaranie. Przeciwko nim handlarze, którzy oficjalnie w Balicach tylko odpoczywają.
Zabawę w kotka i myszkę przypomina dziś to, co dzieje się w Balicach. Nieoficjalnie handel kwitnie, na plac przybyli zarówno kupujący, jak i sprzedający. Tylko, że tym razem z autami, które „nie są na sprzedaż”. Przynajmniej takie ogłoszenia widnieją w ich oknach. Jednak nieoficjalnie samochody można obejrzeć, a umowę ewentualnie podpisać gdzie indziej. Kupić auto w Balicach próbował nasz reporter:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Taka argumentacja jednak nie trafiła do policjantów i strażników. Rozpoczęli oni wykonywanie decyzji Rady Miasta, która zakazała handlu „z powodu bezpośredniego sąsiedztwa z portem lotniczym i problemów podróżnych z dotarciem na czas do samolotów”. Czyli giełdy nie ma, ale nadal jest co likwidować.