Trwa śledztwo w sprawie zamachu bombowego na wyspie Bali, w wyniku którego zginęło ponad 200 osób. Policja twierdzi jednak, że dwa wybuchy w indonezyjskich nocnych klubach, mogły przynieść znacznie większe straty w ludziach, gdyby nie błąd terrorystów.
12 października 2002 roku w wypełnionych po brzegi klubach na indonezyjskiej wyspie Bali, eksplodowały dwie bomby. Jedna z nich, została jednak zdetonowana w niewłaściwy sposób i zamiast eksplodować, spowodowała pożar.
Policja twierdzi, że właśnie dzieki temu, ofiar zamachu było znacznie mniej. Jedynie jedna trzecia zawartości bomby eksplodowała, a reszta chemikaliów spłonęła. Jeśli bomba eksplodowałaby jak planowano, podejrzewamy, że w klubie Sari i w najbliższej okolicy nikt by nie przeżył. Nie wiadomo jaka byłaby liczba ofiar, ale z pewnością sięgnęłaby 500 – mówi Tim Morris, ekspert Australijskiej Policji Federalnej ds. Zwalczania Terroryzmu.
O zorganizowanie zamachu podejrzewana jest powiązana z al-Qaedą, działająca w południowo-wschodniej Azji, islamska organizacja Dżimah Islamija.
10:45