Gorąca atmosfera walki politycznej wymierzonej w Radę Polityki Pieniężnej może być jeszcze bardziej podgrzana. W dniu protestu OPZZ-etu przeciwko polityce kursowej i posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej na temat wysokości stóp procentowych rozpoczęła się rozprawa sądowa. Członkowie rady skarżą prezesa NBP.
6 z 9 członków RPP żąda przed sądem pracy po 325 tys. złotych wyrównania za trzy lata pracy. Razem to prawie 2 mln złotych. Członkowie Rady zarabiają teraz ponad 25 tys. miesięcznie, ale jak dowodzą, ustawowo należy im się tyle, ile wiceprezesowi NBP, czyli minimum 33 tys. złotych.
Członkowie Rady używali wszelkich argumentów, aby przekonać rząd, że rzeczywiście są pracownikami NBP. Prawnicy banku centralnego dowodzą, że tak nie jest i w związku z tym nagrody i premie, o które też toczy się spór, nie powinny być wliczane do ich wynagrodzeń. Członkowie Rady długo i skrupulatnie przekonywali sąd, że jednak pracują na rzecz NBP.
Wyliczali, że korzystają ze służbowych telefonów, komputerów, przychodni lekarskiej i że pracują w sposób ciągły przez wiele godzin dziennie, nawet w weekendy. Żeby nie być gołosłownym, Grzegorz Wójtowicz wyciągnął nawet z kieszeni legitymację służbową, identyfikator i wizytówki – wszystko sygnowane przez NBP.
Bogusław Grabowski ma nadzieję, że sąd oceni sprawę bezstronnie i uwagi, że walka o tak duże pieniądze jest niemoralna, nie wpłyną na ostateczne rozstrzygnięcie.
Rozprawa musiała być dzisiaj przerwana, ponieważ członkowie spieszyli się na posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Ciąg dalszy sądowej walki o wypłaty zaległych pensji dopiero w grudniu.
21:20