Co najmniej 4 osoby zginęły w awarii systemu chłodzącego reaktory w japońskiej elektrowni atomowej Mihama, około 300 kilometrów na północny zachód od Tokio. Nie doszło do skażenia wewnątrz siłowni.
Po wycieku pary do szpitala trafiło 10 pracowników. 4 osoby zmarły, kilku innych jest poważnie poparzonych. Według japońskich mediów nie doszło do wycieku substancji radioaktywnych wewnątrz siłowni, nie ma też zagrożenia dla środowiska naturalnego.
Powodem awarii mogła być niedostateczna ilość wody w systemie chłodzenia. Kiedy doszło do wycieku pary, nastąpiło automatyczne wyłączenie reaktora. Przedstawiciel Urzędu Bezpieczeństwa Nuklearnego i Przemysłowego powiedział, że para, która wyciekła, nie była radioaktywna. Pod względem liczby ofiar jest to najtragiczniejszy wypadek w japońskiej energetyce atomowej.
Do tej pory do najpoważniejszego wypadku doszło w zakładach przeróbki zużytego paliwa jądrowego w Tokaimura w 1999 roku. Nastąpiła tam niekontrolowana reakcja łańcuchowa, zginęły dwie osoby, a setki innych uległy napromieniowaniu. Przyczyną był błąd człowieka. W elektrowniach atomowych wytwarza się ok. 30 procent energii elektrycznej w Japonii.