112 tys. zł odszkodowania przyznał Sąd Okręgowy w Słupsku rodzinie Dylewskich z miejscowości Ciemina w Pomorskiem. Trzy lata temu zostali oni pomyłkowo ostrzelani przez policjantów i strażników granicznych podczas zasadzki na złodziei aut.
Do zdarzenia doszło podczas policyjnej zasadzki w Michałowie koło Główczyc w Pomorskiem. Funkcjonariusze SG i policji zaczaili się na złodziei samochodów, którzy mieli przebywać na terenie prywatnej posesji. Miało tam dojść do przekazania skradzionego auta, należącego do niemieckiego właściciela.
Gdy z posiadłości w nocy wyjechał samochód podobny do pojazdu złodziei, funkcjonariusze chcieli zatrzymać auto. Kierowca nie zareagował na wezwania. Padły strzały, najpierw w powietrze, a później w stronę samochodu.
Małgorzata Dylewska i jej córka Joanna miały poważne obrażenia nóg i przeszły wiele skomplikowanych operacji. Druga córka Liliana i ojciec Mariusz doznali szkód psychicznych. Do dziś korzystają z pomocy psychologicznej.
Akcja policyjna była objęta rażącym niedbalstwem. Sąd uznał tutaj wysoki stopień zawinienia funkcjonariuszy. Nie znaleziono żadnych podstaw do tego, że rodzina D. przyczyniła się do szkód, jakie wyrządzili im funkcjonariusze - uzasadniła wyrok sędzia Dorota Curzydło.
Sąd przyznał Małgorzacie Dylewskiej - 37 tys. zł, Joannie Dylewskiej - 42 tys. zł, Lilianie Dylewskiej - 20 tys. zł oraz Mariuszowi Dylewskiemu - 12 tys. zł. Kwotę odszkodowania zapłacą po połowie policjanci i pogranicznicy. Wyrok jest nieprawomocny.
Sprawa o odszkodowanie toczyła się od czerwca 2002 roku. Wcześniej rodzina Dylewskich chciała doprowadzić do ugody, domagając się od policji początkowo 170 tys., a później 150 tys. zł odszkodowania. Policja zgadzała się tylko na połowę tej kwoty.
20:25