Samobójcza śmierć żołnierza, postępowanie prokuratorskie i skandal. To wszystko za sprawą imprezy oficerów na jachcie należącym do Jacht Klubu Marynarki Wojennej w Gdyni. Sprawę bada Prokuratura Garnizonowa w Gdyni.
Według Kapitanatu Portu w Ustce jacht „Rubin” wyszedł z portu wczoraj o godz. 19. Prawie dwie godziny później załoga powiadomiła służby ratownicze o wejściu na mieliznę.
"Rubin" wypłynął w rejs rekreacyjny, na pokładzie było 5-osobowe towarzystwo mieszane, w tym marynarze MW, a sternik posiadał wymagane uprawnienia. Z nieoficjalnych informacji wynika, że na jachcie była libacja i alkohol, nieoficjalnie mówi się o prostytutkach.
Jednostka osiadła na mieliźnie między Rowami a Ustką, wezwano więc pomoc. Żołnierzy, prawdopodobnie pijanych, bezpiecznie ściągnięto na ląd. Gdy na miejscu pojawiła się żandarmeria wojskowa, sternik - 23-letni Dawid K. - powiesił się tuż po wyjściu na brzeg. Sprawę bada prokuratura garnizonowa.
Nie wiadomo, ile osób było na pokładzie jachtu, i w jakich okolicznościach doszło do śmierci żołnierza. Prokuratura nie udziela na ten temat informacji, zasłaniając się tajemnicą i dobrem śledztwa.
Na miejscu zdarzenia pracuje prokurator. Więcej wiadomości będę miał dopiero, kiedy powróci z miejsca zdarzenia. Potwierdzam, że jedna osoba nie żyje - powiedział rzecznik prasowy Wojskowej Prokuratury Garnizonowej kpt. Marek Majewski.
Posłuchaj też relacji reportera RMF Adama Kasprzyka:
22:30