Sytuacja polskich więzień jest dramatyczna. Są przepełnione i zadłużone. Dlatego tym większe zainteresowanie wzbudza areszt śledczy w Radomiu. Otrzymał on certyfikat "zdrowe więzienie" od Światowej Organizacji Zdrowia jako jedyny w naszym kraju i jeden z nielicznych w Europie.
To, że więzienie może być w ogóle zdrowe wydaje się paradoksalne, ale jednak jest możliwe. Radomski areszt śledczy w naszym krajobrazie więziennictwa to wyjątkowa jednostka penitencjarna. Bardzo nowoczesna, zbudowana na powierzchni 4 tysięcy hektarów już na pierwszy rzut oka robi ogromne wrażenie. Ma najlepsze zabezpieczenie. Nie bez przyczyny, gdyż przebywają tam osadzeni za bardzo ciężkie przestępstwa tzw. n-ki – skazani za gwałty, zabójstwa. Siedzą tam także członkowie groźnych gangów. Ale nawet i tego miejsca nie omijają kłopoty finansowe. Radomski areszt jest zadłużony na około 300 tysięcy złotych. WHO przyznała radomskiemu aresztowi ten specyficzny certyfikat jakości na pewno nie dlatego, że więźniom żyje się tam jak w raju. Więzienie dysponuje jednak doskonałym zapleczem medycznym czyli praktycznie każda konsultacja lekarska może się odbywać na miejscu bez potrzeby wywożenia więźnia na zewnątrz: "Przebywają tu przestępcy o dosyć poważnych wyrokach. Żeby nie kusić losu – bo bywały przypadki w kraju, że podczas takich wyjazdów np. na konsultacje lekarskie na zewnątrz dochodziło do ucieczek, do prób odbicia" – powiedział Marek Borawski, dyrektor aresztu. Oprócz tego wśród skazanych jak mówi Borawski prowadzi się także działania profilaktyczne wymierzone np. w AIDS: "Bardzo istotne w takim środowisku – bo wiadomo, że część z nich wywodzi się z rodzin patologicznych – takie zjawisko jest rzeczą nagminną". Ostatnim zupełnie świeżym pomysłem jest program leczenia z przemocy. Obejmuje on skazanych na długie wyroki. Najogólniej rzecz biorąc chodzi o to, by przy pomocy psychoterapii zrobić wszystko, aby po wyjściu zza krat skazani nie chcieli już wrócić na drogę przestępstwa.
foto Archiwum RMF
03:45